Mokotów prawie złożył broń i wegetuje, odcinając kupony od własnej urody, a jego honoru broni w zasadzie tylko wydany ostatnio „Mokotów poprzez wieki” Tadeusza Władysława Świątka... Ukazanie się kolejnej żoliborskiej publikacji znowu dystans między dzielnicami powiększa. Nawet jeśli jest to „tylko” niespełna stustronicowy albumik ze starymi fotografiami.
Bo nie o ilość stron tu chodzi, ani tym bardziej o jakość techniczną zdjęć. Tomasz Pawłowski – współautor bestsellera „Żoliborz. Przewodnik historyczny” – wyszperał w miejskich archiwach, ale też w nieznanych dotąd prywatnych kolekcjach fotograficzną dokumentację tego, jak rodził się Żoliborz. Nie ten pierwszy – powstający powoli z biegiem XVIII wieku z podwarszawskich jurydyk i drobniejszych majątków.
Ani ten carski, którego rozwój sto lat później powstrzymały represje po powstaniu listopadowym i budowa Cytadeli. Na zdjęciach widzimy to, co ostatecznie zadecydowało o fenomenie dzielnicy – fakt, że została zaplanowana i zbudowana niemal za jednym zamachem, na przestrzeni kilkunastu lat dwudziestolecia międzywojennego. I to tak sprawnie, że nie zaszkodziły jej ani bombardowania we wrześniu 1939 roku, ani Powstanie, ani nawet – zazwyczaj destrukcyjne – zakusy socrealistycznych architektów.
Mimo że zdjęcia przedstawiają często po prostu wielki plac budowy rozciągający się między polami, z miejsca rozpoznajemy na nich do dziś wyraziste punkty Żoliborza. Niezabudowany jeszcze w 1935 roku plac Wilsona ze stuletnimi topolami imponującymi czterometrową średnicą pnia. Plac Henkla, składający się w 1930 roku z kilku wolno stojących budynków. Charakterystyczne gmachy z galeriami przy ul. Tucholskiej, Suzina i Promyka...
Nie tylko w wartości archiwalnej tkwi jednak urok tego albumu. Dzięki mapkom, starym i nowym planom Pawłowski zdaje się sugerować, że doskonałym z jego pracy pożytkiem będzie wykorzystanie jej jako specyficznego spacerownika. Takiego do poruszania się nie tylko w przestrzeni żoliborskich uliczek, ale też w czasie.