– Widać Menachemie Wolfowiczu, że nie nauczyliście się jeszcze prawidłowo myśleć – powiedział podczas jednego z nocnych przesłuchań, zapewne kręcąc głową z politowaniem, śledczy NKWD. Naprzeciwko niego siedział niezwykle szczupły, zarośnięty mężczyzna, o wyraźnie semickich rysach. Z okrągłymi szkłami na przekrwionych od niewyspania oczach.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/czas-bialych-nocy-begin-menachem,prod57520075,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
Życie tego człowieka znajdowało się w rękach czekisty. Wystarczyło wpisać kilka słów do tekturowej teczki leżącej na biurku, aby więzień z kulą w czaszce wylądował w dole zalanym wapnem. Albo trafił do jednego ze straszliwych łagrów za kołem podbiegunowym, co wydawało się jeszcze gorszym rozwiązaniem. Śmierć byłaby równie nieuchronna, tylko powolniejsza.
Zapewne prowadzący przesłuchanie lejtnant uznałby za dobry żart, gdyby powiedzieć mu, że więzień ten – o wyglądzie zwykłego polskiego „Żydka” – nie tylko wydostanie się z sowieckich kazamatów, ale piastować będzie urząd premiera Izraela, utworzonego na Bliskim Wschodzie żydowskiego państwa. Mało tego, zostanie laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
[srodtytul]Paragraf dla każdego[/srodtytul]