Rzadko się zdarza, żeby autor w ogóle poszukiwał pomysłu na formę, jeszcze rzadziej, żeby to był nowatorski zamach.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/samsara-na-drogach-ktorych-nie-ma-michniewicz-tomek,prod56925678,ksiazka-p]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
[link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Michniewicz+Tomek&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Tomek Michniewicz[/link] o swoich podróżach drogami, których nie ma, opowiada, jakby usiadł z czytelnikiem w barze przy piwie – słuchaj, opowiem ci coś nieprawdopodobnego – i snuje opowieść rodem z baśni. Opowiada o poszukiwaniu szamanów, którzy na końcu okażą się duchami, sercach węży bijących w kieliszkach wódki, piłach tarczowych, którymi gangsterzy strzygą tysiącletnie świątynie. Słucham tych opowieści jak zaklęty i mogę tylko powtarzać za małymi czytelnikami „Przygód koziołka Matołka”: „...i co dalej? I co dalej?”
Autor [link=http://empik.rp.pl/samsara-na-drogach-ktorych-nie-ma-michniewicz-tomek,prod56925678,ksiazka-p]„Samsary”[/link] ze zwięzłością Grishama i prostotą Hemingwaya, w zdaniach prawie wyłącznie pojedynczo złożonych, używając języka, który słyszymy w metrze, pubie i studenckich kampusach, opowiada o Laosie, Nepalu i Tajlandii. Używa przy tym wolt czasowych, które – jak w każdej sensacyjnej narracji – znakomicie się sprawdzają. Oto jesteśmy w Katmandu A.D.2009, by za chwilę przenieść się do Hongkongu półtora roku wcześniej.
Gdyby szlakiem Tomka zabrał nas autobus z biura podróży, utknąłby gdzieś zaraz na początku drogi. A gdyby nawet okazał się airbusem, to i tak lądowałby w miejscach, co do których nie ma wątpliwości, że znajdują się na widokówkach. Podróż z Tomkiem to nie jakiś objazd zabytków, to podróż „po ludziach”. Z nimi autor zabiera się stopem, z nimi jada, bywa, mieszka, ich pyta o drogę. Turystyczne atrakcje nie są celem samym w sobie – zdarzają się przy okazji.