Zima 1994 roku. Do Czeczenii wkroczyły rosyjskie wojska federalne. Kobiety wybiegają z domów i rzucają na drogę chusty. Wedle tutejszego zwyczaju, jeśli naprzeciw siebie stanie dwóch wrogów z kindżałami w rękach – kobieta, rozpuściwszy włosy i rzuciwszy między mężczyzn chustę, przerywa pojedynek. Ale Rosjanie nic o tym nie wiedzą. Kolumny pancerne zmierzają w stronę Groznego, na którego ulicach czołgi spłoną razem z załogami. Później samoloty zamienią miasto w stertę ruin. Tak kończył się świat Germana Sadułajewa (ur. 1973), autora zbioru opowiadań „Jestem Czeczenem”, pisarza nominowanego do rosyjskiego Bookera.
– To człowiek pogranicza, w jego żyłach płynie krew czeczeńska i rosyjska – powiedział „Rz” Wojciech Górecki, współautor przekładu i znakomity reporter. – Przedstawia zmitologizowaną historię Czeczenii. Pokazuje, jak postrzegają siebie jej mieszkańcy. Do tej pory nikt tak na ten temat nie pisał.
Pobratymcom Sadułajewa trudno spełnić wymagania nałożone przez religię, tradycję i rodzinę. „Jeśli jesteś Czeczenem – powinieneś nakarmić i przygarnąć wroga, który zapukał do twoich drzwi jako gość, powinieneś bez namysłu umrzeć, broniąc honoru dziewczyny, powinieneś zabić człowieka, którego ściga zemsta twojego rodu, nigdy nie wolno ci uciec, nawet gdy wrogów jest tysiąc i nie masz najmniejszej szansy na zwycięstwo – ty mimo wszystko musisz stanąć do walki. I cokolwiek by się działo, nie wolno ci płakać”. Nawet gdy odchodzą ukochane kobiety, nawet gdy dom popada w nędzę. Czeczeński mężczyzna może zapłakać tylko raz – gdy umiera jego matka. I Sadułajew płacze, a jego proza jest lamentacją nad utraconą matką-ojczyzną.
Narratorem miotają skrajne uczucia: tkliwość, rozpacz i wściekłość. Legendy przeplata ze wspomnieniami z dzieciństwa i obrazami wojny. Mówi, że pamięta to, co zdarzyło się tysiące lat temu, i to, co zdarzyło się innym. „Taką pamięć nazywają obłąkaniem” – przyznaje.
Proza Sadułajewa jest nierówna, momentami pretensjonalna, rozchwiana stylistycznie. Baśń przemienia się w reportaż lub miniwykład o pochodzeniu Czeczenów. Niemniej znalazłem tu fragmenty znakomite, jak ten o rosyjskich generałach publikujących notatki z frontu. Opiewają w nich heroizm pacyfikacji. Książki wydają też wojownicy islamu – „o tym, jak walczyli z niewiernymi, jak słodko i wesoło być szahidem i przybywać do Allaha, otwierając sobie nogą wrota do raju”.