O Trumanie Capocie (1924 – 1984) zrobiło się ponownie głośno za sprawą znakomitego filmu z nagrodzoną Oscarem rolą Philipa Seymoura Hoffmana. To historia powstania najsłynniejszego dzieła amerykańskiego prozaika – pierwszej powieści faktu „Z zimną krwią”. Teraz Świat Książki wznowił opowiadania Capote’a z lat 1943 – 1982. W tomie znalazły się najsłynniejsze: „Miriam”, „Zatrzaśnij ostatnie drzwi” czy „Pośród ścieżek do raju”. Sensacją jest nieznane dotąd polskiemu czytelnikowi – a pochodzące z roku 1975 – znakomite opowiadanie „Mojave”.
Mojave to kalifornijska pustynia, pośrodku której żona porzuciła swego niewidomego męża, by wraz z kochankiem – i pieniędzmi małżonka – odjechać ku zachodzącemu słońcu i szczęśliwej przyszłości. Pustynię przypomina także uczuciowe życie pewnej zamożnej pary z Nowego Jorku. Ona po urodzeniu drugiego dziecka nie mogła się zdobyć na stosunki seksualne z mężem. On spędzał popołudnia u kochanek. Żona zdawała sobie sprawę z sytuacji. W końcu to ona inscenizowała większość romansów...
Czytając to opowiadanie, myślałem o nieukończonej powieści Capote’a „Wysłuchane modlitwy”. „Mojave” miało być jej częścią. Pisarz postanowił wymierzyć sprawiedliwość zblazowanej nowojorskiej elicie. Ludziom, którzy wierzyli, że odmieniła ich jedyna siła, w jaką wierzyli – pieniądze. Tytuł powieści pochodził podobno od świętej Teresy z Avila. Miała powiedzieć: „Więcej łez wylano z powodu modlitw wysłuchanych niż tych, które przeszły bez echa”. Po opublikowaniu fragmentów wybuchł skandal. Towarzystwo z wyższych sfer odwróciło się od Capote’a. Znajomość z nim wydała się niebezpieczna.
Autor „Śniadania u Tiffany’ego” nie przesadzał ze skromnością. Chwalił się, że jest w stanie wziąć garść słów, rzucić je w powietrze, a one opadną dokładnie tak, jak powinny. „Jestem Paganinim semantyki” – wyjaśniał. Powtarzał, że talent ma swoją cenę. Jest źródłem przyjemności, ale także bólu, od którego twórca się nie uwolni. W wywiadzie rzece z Lawrence’em Grobelem rozwinął tę myśl: „To potwornie męczące życie – codziennie wpatrywać się w pustą kartkę i być zmuszonym sięgać gdzieś w obłoki, żeby coś z nich ściągnąć”.
Opowiadania zaczął pisać w wieku ośmiu lat. Wspominał potem, że pisarstwo od początku traktował bardzo serio. Do tego stopnia, że nikomu o swojej twórczości nie wspomniał. Debiut był wydarzeniem. Komplementów nie szczędzili krytycy i koledzy po piórze: William Styron i Somerset Maugham. Opowiadania z tomu „Te ściany są zimne” dowodzą, że pisarstwo Trumana Capote’a opiera się upływowi czasu. Znakomita lektura.