Po ataku Niemców na Kretę w maju 1941 r. Melchior Wańkowicz opuścił Cypr i przeniósł się do Palestyny. „Ten mały kraj wielkości jednego polskiego województwa: kraj kamienisty, piaszczysty, bagnisty – to jedyny zakątek świata, w którym Żyd oddychać może wolnym powietrzem – pisał wtedy. – Ten mały kraj to nadzieja, ten mały kraj to ratunek, ten mały kraj to latarnia morska wśród morza nieszczęścia".
Odkrywanie Palestyny
Uważał, że Polacy, których zawierucha wojenna rzuciła do Palestyny, powinni dołożyć starań, by poznać kulturę i zwyczaje mieszkańców tej ziemi. „Nie może być między nami miejsca dla głupców, ograniczających swą wiedzę o otoczeniu do adresów knajp – podkreślał. – Powściągliwość, poczucie godności własnej, szacunek dla wysiłków innych, szczera chęć nabycia wiadomości – oto hasła, pod którymi wstępujemy na Ziemię Świętą". Doszedł do wniosku, że najlepiej zrobi, jeśli o swoich spostrzeżeniach napisze. Historia Żydów wydała mu się interesująca także z tego powodu, że uczyła, jak zachować odrębność bez ojczyzny.
Ciekawiła go próba stworzenia nowego społeczeństwa. Zwracał uwagę, że ideolodzy syjonizmu nawiązywali i do Marksa, i do proroków. Marcin Kula, autor wstępu, zauważa, że Wańkowicz, podobnie jak Ksawery Pruszyński, zastanawiał się nad „kombinacją elementów tradycyjnych oraz »czerwonych«, wręcz »bolszewickich« w przedsięwzięciu syjonistycznym".
Zebrane materiały Wańkowicz wykorzystał w książce „De profundis", która ukazała się po raz pierwszy w 1943 r. Ponieważ temat nie został wyczerpany, reporter pracował dalej. Podróżował do kibuców, które przyrównał do „rojów pszczół". Obserwował walkę o wodę. W „Ziemi za wiele obiecanej" opisał tereny uprawne, które do niedawna były pustynią. Książka ukazuje się teraz drukiem po raz pierwszy.