Wigilancjusz był innego zdania, dlatego ćwierć stulecia wcześniej napisał traktat, który zbulwersował Hieronima ze Strydonu. Traktat piętnował oddawanie czci relikwiom, nocne czuwania, czystość i wstrzemięźliwość oraz śpiewanie „Alleluja" poza okresem Wielkiejnocy. Dzieło Wigilancjusza nie przetrwało do naszych czasów, ocalała za to replika Hieronima, który zarzucił adwersarzowi, że „mocą ducha nieczystego walczy z duchem Chrystusowym".

Zbiór tekstów z późnego antyku wydany pod tytułem „Początki kultu relikwii na Zachodzie" pełen jest przepysznych fragmentów prozy, w której zaciekłość dyskutantów idzie w parze z wynalazczością argumentów. Jasność wywodu i głęboka pobożność wzbudza szacunek, którego nijak wykrzesać z siebie nie mogę, czytając współczesnych filozofów. Jest i odrobina poezji: hymn Ambrożego z Mediolanu, który w prostych czterowersowych zwrotkach opowiada Panu o swej radości z odnalezienia szczątków św. Protazego i Gerwazego. Hymn ten to uzupełnienie listu, w którym Ambroży relacjonuje wydarzenia, jakich był świadkiem w roku 386. Szczęście, które wtedy go przejęło, było jednak tak wielkie, że nie mógł poprzestać na zwykłym świadectwie – by w pełni wyrazić swe uczucia, sięgnął po mowę wiązaną.

Antologia pod redakcją Roberta Wiśniewskiego jest czymś więcej niż tylko zbiorem źródeł historycznych. Bijące z jej stron szczerość, pasja i wiara wydają się aż nie na miejscu w świecie, który dyskusję sprowadził do poziomu pojedynku na dziesięciosekundowe telewizyjne migawki. Warto ją czytać, bo warto obcować z pięknem. Warto ją czytać także jako odtrutkę, bo wzniecona ostatnio w części mediów wrzawa wokół relikwii Jana Pawła II czy bł. Jerzego Popiełuszki przypomina jako żywo wieczorowe kursy marksizmu-leninizmu.

Tymczasem, jak pisze do nas z oddali wieków Wiktrycjusz z Rouen: „choćby nawet w relikwiach nie było pełni mocy, człowiek zdrowy na umyśle nie powinien niczego ujmować tak wielkiej godności".

„Początki kultu relikwii na Zachodzie", Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego 2011, 156 s.