– Możliwość fotografowania Różewicza uważam za wielką przygodę mojego życia – mówi Adam Hawałej, wrocławski fotografik. – Robię to od 25 lat. Z kilku tysięcy zdjęć wybrałem 90. Fotografie czarno-białe i kolorowe pokazują poetę w sytuacjach oficjalnych i prywatnych – podczas spotkań z czytelnikami, w teatrze, na spacerach, w domu. Graficznie album opracował Piotr Kawecki.
Powszechnie wiadomo, że wybitny twórca stroni od mediów. Hawałej jest jedynym fotografikiem, któremu Różewicz pozwolił na bliskość. Już okładka zapowiada intrygującą wędrówkę śladami bohatera. Za plecami Różewicza skrada się cicho groźny tygrys. Choć zdjęcie zrobione zostało we wrocławskim zoo, ma swoją dramaturgię.
Początek współpracy pisarza i fotografika nie był jednak łatwy. Po pierwszej próbie Hawałej, wówczas fotoreporter CAF, został odesłany z kwitkiem.
– Potem ponownie spotkaliśmy się w Teatrze Polskim, gdzie dokumentowałem spektakle – mówi Hawałej. – Pewnego dnia przypadkiem trafiłem tam na Różewicza. Maria Dębicz, kierownik literacki, poprosiła go o zgodę na kilka zdjęć. Te zwykłe portrety w czarnym swetrze na tle szafy spodobały mu się. Tak się zaczęło. Zostałem zaakceptowany, a z czasem się zaprzyjaźniliśmy. Musiałem przyjąć, że Tadeusz nie zawsze znosi obecność obiektywu i po paru zdjęciach może powiedzieć: "dość", ale bywało też, że fotografowałem go cały dzień. Rozmawiamy zazwyczaj nie o literaturze, ale po prostu o życiu.