Spotkanie z nim, promujące właśnie wydaną książkę „Soul Side Story", odbędzie się 7 grudnia w Muzeum Literatury (Warszawa, Rynek Starego Miasta 20, godz. 18).

Oczywiście to wszystko nie  tak do końca prawda. Po pierwsze „Soul Side Story" jest jednak po prostu autobiografią muzyka rockowego – fakt, pogłębioną, rozszerzoną i ubarwioną na typowy dla Budzyńskiego wizjonersko-baśniowy sposób, ale nie literacko odrębnym bytem. Po drugie pisarzem wokalista został już w momencie, gdy jego teksty stały się na tyle oryginalne, by funkcjonować nawet w oderwaniu od muzyki, czyli gdzieś w okolicach słynnej płyty „Legenda".

Tak czy inaczej „Soul Side Story" jest na pewno jakimś wydarzeniem. Wspomnienia Budzyńskiego są wspomnieniem pewnego pokolenia – ludzi, których dzieciństwo przypadło na przełom lat 60. i 70., zaś w dorosłość wchodziło w atmosferze strajków, „Solidarności" i stanu wojennego. To roczniki punkowej kontestacji i festiwali w Jarocinie, z których wywodzą się dzisiejsze gwiazdy pokroju Kazika Staszewskiego czy Muńka Staszczyka.

Ale chyba cenniejsze w tej książce są nie wspomnienia historyczne, bądź co bądź, dziesiątki razy powtarzane w wywiadach, artykułach i innych opracowaniach. Znacznie ciekawsze jest to, jak Budzyński pisze.  Myślenie magiczne niemal rodem wyjęte z wyobraźni dziecka, niezwykle plastyczne skojarzenia i swobodna zabawa językiem sprawiają, że czytając tu o PRL, buncie, punku i duchowych poszukiwaniach wokalisty, mamy wrażenie słuchania któregoś z doskonale dziwacznych, wizjonerskich tekstów Armii.