Po lekturze 924 stron z lat 1975 – 1983, które będą wydarzeniem literackim roku, zastanawiałem się, czy ich autor miał wielką intuicję, czy zgrzeszył oportunizmem.
Gdyby zgodnie z pierwszą sugestią zapiski mogły być opublikowane w 2000 r., mniejszości seksualne zyskałyby mocnego patrona. Decyzja o odtajnieniu notatek dopiero po 2010 r. sprawia, że pisarz trafia na falę Ruchu Palikota.
Penis za 5 dolarów
W peerelowskiej Warszawie czuł się wolny jak surrealiści w Paryżu i bitnicy w Nowym Jorku: tworzył państwo w państwie – pisze Tadeusz Sobolewski, autor przedmowy. Do pełnej otwartości na temat homoseksualizmu Miron dojrzał jednak dopiero w ostatniej części zapisków: "Traktowałem swoje potrzeby homo jako przejściowe, że niby kiedyś znormalnieję. Mając 15 czy 16 lat, zadałem sobie pytanie: kiedy? Niby zmienię się z dnia na dzień? Nie. Wobec tego trzeba przyjąć siebie takiego, jakim się jest (...) Wszelkie słyszane określenia i przezwiska owych gustów nie przejmowały mnie specjalnie. (...) szkoliłem swój upór i nieprzemakalność. W seksie i w pisaniu. Nie przejmując się krytyką". Oto spóźniona publikacja deklaracji gejowskiej dumy. Nie wiadomo, jak to napisać, ale bierze się ona również z tego, że... Białoszewski nigdy nie brał pieniędzy za seks. A gdy w najmłodszych latach mu je wciskano – oddawał. Miłość przeżywał ciężko. Z czasem wolał mniej zobowiązujące układy.
Największą radość sprawiła mu wizyta w Nowym Jorku. "Świetny Murzyn z olbrzymim "interesem" sam sobie robi minetę. Olbrzymi "interes" podobny do owego miałem dwa razy" – pisze o gejowskich pornogazetkach, dodając: "Z tymi porno mieszkam sobie u zakonnic. I wszystko dobrze".
W Nowym Jorku zakupił też "imitację gumową męskiego wdzięku za 5 dolarów". Czy gdyby żył – wymachiwałby nią na różowych paradach? Palikot powiedziałby pewnie, że tak. Ale Białoszewski miał do swojego środowiska dystans prokuratora z IPN. "Dużo naszych znajomych jest na wysługach UB formalnie czy z racji stanowiska (...) Jak żeśmy po latach stwierdzili, parę osób znajomych, o których nie wiedzieliśmy wtedy, okazało się ubekami". Z aparatem represji zetknął się, gdy próbowano go uwikłać w sprawę morderstwa Bogdana Piaseckiego (1958), syna działacza PAX. Był wtedy wraz z partnerami przesłuchiwany na Rakowieckiej. Wspomina też o naciskach socjalistycznej władzy na Jerzego Andrzejewskiego, gdy zaangażował się w opozycję. Z kolei jej liderów zmartwi uwaga: "Bohaterstwa-męczeństwa to przeważnie mieszanina namiętności, gry i ambicji".