Wampir jest w każdym z nas

– Oswajamy potwory, zazdrościmy im, kochamy je. I hołubimy, bo tak naprawdę są częścią nas. Rodzą się z ludzkiego zła i ludzkich pragnień – mówi antropolog kultury doktor Katarzyna Kaczor

Publikacja: 08.11.2012 00:01

Wampir jest w każdym z nas

Foto: copyright PhotoXpress.com

165 lat temu, 8 listopada 1847 roku, urodził się Bram Stoker, pisarz, jeden z czołowych twórców literatury grozy (zm. w 1912 r.).

Tekst z tygodnika Przekrój

Kiedyś wampir miał dobrze: wiódł życie na granicy życia i śmierci, był potęgą. Jako symbol zła budził strach. Czyhał na okazję, by zaspokoić głód krwi. A dziś? Stał się bohaterem popkultury. Co się zmieniło?

– My się zmieniliśmy. A postać wampira zawsze kanalizowała nasze lęki, wyrastała z nich. Dawniej baliśmy się kulawych, garbatych, chorych, podejrzanie mądrych, innych, obcych. Lękaliśmy się tych, którzy naruszali stały, bezpieczny porządek rzeczy. Dlatego widzieliśmy wampiry zarówno w samobójcach, jak i w rudych, leworęcznych, upośledzonych. Dziś obśmiewamy tamte nasze lęki. Pokazujemy, że takich potworów już nie ma. Dlatego konwencjonalne historie o wampirach to raczej temat pastiszu czy komedii.

A jednak w tym samym czasie, kiedy tradycyjny Dracula z zakrwawionymi kłami odchodzi na emeryturę, rozpoczyna życie inny gatunek wampira: piękny, szlachetny, intrygujący – ten z sagi „Zmierzch" czy serialu „Czysta krew".

– I zamiast budzić lęk, staje się obiektem pożądania. Wyzwala się z zakazów kultury, a przy tym jest silny, bogaty i nie dotyczy go to, czego boimy się najbardziej: starzenie się ciała i śmierć. Metamorfoza wampira jest odzwierciedleniem tego, jak zmienia się nasz stosunek do umierania. W epoce genu i atomu utraciliśmy wiarę w transcendencję i śmierć staje się dla nas zdarzeniem, po którym nie ma już nic. Nie umiemy sobie z nią poradzić.

Dlatego nieśmiertelne wampiry zaczynamy postrzegać jako postaci pozytywne?

– Tak, bo to, co było w nich nienaturalne, a więc i przerażające – czyli bycie poza śmiercią – stało się teraz obiektem naszych marzeń.

A zło, którego były ucieleśnieniem?

– Kiedyś szukaliśmy go w innych, dzisiaj odkrywamy, że sami jesteśmy jego źródłem. Kultura, rozwój cywilizacji wcale nie czynią nas lepszymi – wręcz przeciwnie, pomagają doskonalić narzędzia zadawania bólu i śmierci, czynią ludzi coraz bardziej zdeterminowanymi w poszukiwaniu sposobu na wieczną młodość. Wampir i człowiek – po obu stronach jest pożądanie, lecz to krwiopijca zyskuje moc jego przezwyciężenia, a człowiek podlega imperatywowi jego zaspokojenia. To wampir staje się cywilizowany: posiłki kupuje w banku krwi, pije krew zwierząt albo – jak w serialu „Czysta krew" – krew syntetyczną serwowaną w temperaturze 36,6 stopni Celsjusza. Wampir z XIX-wiecznych klasycznych powieści Brama Stokera czy Johna Polidoriego był bezwolny wobec ogarniającego go pragnienia.

Ale XIX wiek to właśnie początek wielkiego marszu wampirów przez kulturę.

– Choć mit wampira jest bardzo stary, pojawia się w tradycji greckiej i rzymskiej, a tropy literackie wiodą do przedchrześcijańskich wierzeń Słowian, to dopiero w XIX wieku wkracza on w sferę popkultury.

I to wcale nie za sprawą Słowian?

– Nie. Popularyzuje go powieść Irlandczyka Brama Stokera z 1897 roku ukazująca diaboliczną działalność hrabiego Drakuli z Transylwanii. To specyficzne czasy. W Londynie grasuje Kuba Rozpruwacz, przestępczość osiąga takie rozmiary, że władze miasta decydują się wreszcie powołać zorganizowane oddziały policji! Ludzie twarzą w twarz stykają się ze złem. A na dodatek ich umysły ogarnia szaleństwo spirytyzmu, badania zjawisk nadprzyrodzonych. To świetna pożywka dla wampira, który na dobre rozgościł się w masowej wyobraźni. Jego pozycję umacnia wktótce potem kino. Pierwszy znaczący film o wampirze to nakręcony w 1922 roku „Nosferatu – symfonia grozy", niemiecki obraz w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua. Powstał na kanwie książki Stokera. Rolę tytułowego Nosferatu odtwarzał Max Schreck. W Niemczech jego nazwisko stało się synonimem zła, niektórzy wierzyli nawet, że jest prawdziwym wampirem. W 1931 roku Tod Browning realizuje „Draculę – króla żywych trupów" z Bélą Lugosim i bohater Stokera przeistacza się w arystokratę odzianego w czarną pelerynę.

Ale ten wampir był jeszcze „klasyczny". Siał postrach, wysysał krew, mieszkał w trumnie i bał się krzyży. Kiedy potwór złagodniał?

– Zmianę można zaobserwować w latach 70. XX wieku. Werner Herzog kręci wtedy remake „Nosferatu". I to już nie strach stanowi motyw przewodni, lecz samotność. Wampir staje się ludzki, pragnie miłości i zrozumienia. W 1967 roku Roman Polański kręci „Nieustraszonych pogromców wampirów". W tym filmie wszystkie wampiry zostają zabite – wszystkie poza ukochaną głównego bohatera, który wywozi ją z zamku wampirów, łudząc się, że ją ocali, a ona wbija mu w szyję kły. Ta figura symbolizuje uwolnienie zła przez człowieka. Ostatnim ważnym obrazem jest „Wywiad z wampirem" na motywach powieści Ann Rice. Tu właśnie wampir staje się piękny, młody, bogaty, potężny. Jest projekcją marzeń człowieka o sobie samym. W tym filmie „wampiry udają ludzi, kiedy ci udają wampiry". Te trzy filmy dokonują przeobrażenia mitu: od tej pory wampir staje się uczłowieczony, poszukujący uczucia zamiast ciepłej krwi. W zetknięciu z człowiekiem pełnym mrocznych popędów, zawiści, lęku – wręcz szlachetny.

Czy właśnie to uszlachetnienie sprawia, że wampira jest coraz trudniej zabić?

Kiedyś sprawa była prosta – kołek, czosnek, święcona woda. Współczesne wampiry stają się zaskakująco odporne. – Bo zabicie wampira to symboliczne unicestwienie zła. A skoro my sami jesteśmy jego źródłem, bo wynika ono z mrocznych popędów – jak się przed nim bronić? Jeśli człowiek sam się nie oprze złu, to nie przybędzie bohater i nie wyrwie nas z rąk bestii.

W metamorfozie wampira zauważam jeszcze jedną prawidłowość – w dawnych opowieściach kobiety były przez nie zniewalane. Dziś same pchają się im w ręce. Dlaczego?

– Pamiętajmy, że „Dracula" Stokera powstaje w czasach wiktoriańskich. Może być traktowany jako alegoria demonicznej siły deprawującej seksualnie kobiety, które – jak myślano i dawniej, i całkiem niedawno – powinny potulnie spełniać oczekiwania mężczyzn. A dziś – piękna kobieta chce być ugryziona przez wampira. Co więcej – jak w baśni o pięknej i bestii – okazuje się, że miłość wampira ocala. Dlatego od mniej więcej połowy lat 90. zakochujemy się w wampirze. A pierwszym takim wampirzym amantem stał się Dracula z filmu Coppoli z 1992 roku. Wtedy następuje przekształcenie monstrum w romantycznego kochanka w myśl baśniowego przekonania, że miłość wybawia. Miłość nigdy nie umiera.

A czy w ogóle jest jeszcze szansa dla wampira, by wyskoczył z tych kapci, które tak usilnie mu zakładamy, i znów zaczął straszyć?

– Musiałby – zamiast zakochiwać się w dziewicach – znów zacząć je mordować. Musiałby stracić to opanowanie, które zyskał w ciągu ostatnich 30 lat. Czy jednak ktoś dałby się przekonać do tej przemiany? Dziś wampiry wywędrowały z filmów grozy dla dorosłych. Stały się bohaterami opowieści o dojrzewaniu, idolami nastolatek. Ba, nawet dzieci już się ich nie boją, bo w „Ulicy Sezamkowej" Dracula uczy je liczyć, a wampirek z popularnych książeczek i filmów dla maluchów towarzyszy im podczas wieczorynek i lektur na dobranoc.

To dlaczego w takim razie po odkryciu na krakowskim rynku tak zwanych wampirzych grobów zawiązuje się komitet społeczny i ludzie nie zgadzają się, by zwłoki pochować w kościele?

– Bo jakaś część naszej mentalności wciąż tkwi w słowiańskim folklorze. Skoro setki lat temu tych ludzi nie pochowano w poświęconej ziemi, dlaczego teraz mielibyśmy to robić? Oni złamali jakieś społeczne reguły – dziś nie wiemy już jakie, ale przyjęcie ich z powrotem do wspólnoty wiąże się z aktem miłosierdzia. A do tego ostatniego – jak pokazują liczne przykłady – wcale nie jesteśmy tacy skorzy.

Wywiad z tygodnika „Przekrój" 20/2010

Doktor Katarzyna Kaczor jest literaturoznawcą. Napisała książkę „Od Draculi do Lestata. Portrety wampira"

165 lat temu, 8 listopada 1847 roku, urodził się Bram Stoker, pisarz, jeden z czołowych twórców literatury grozy (zm. w 1912 r.).

Tekst z tygodnika Przekrój

Pozostało 98% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski