W „Głosach Pamano" przedstawia pan losy mieszkańców katalońskiej górskiej miejscowości Torena od lat 30. XX wieku aż po współczesność. Główna bohaterka wykorzystuje falangistów do zemsty na republikanach, którzy zabili jej ojca i brata. Czy można stopniować zło i uznać, że ktoś jest bardziej winny niż inni, w przypadku tak gęsto splątanej historii?
Zło jest proporcjonalne do stopnia władzy jaką człowiek posiada. Im więcej złoczyńca jej ma, tym większa jest jego bezkarność. Tak się dzieje w życiu, a moja powieść tylko to odzwierciedla. Władza absolutna daje absolutną bezkarność. W powieściowej Torenie, w tym maleńkim środowisku całkowitą władzę ma burmistrz Valentí Targa. Ale władza i dominacja ma różne wymiary. Na przykład gdy Elisenda wyrzuca na ulicę swojego młodszego kochanka, również wykorzystuje swoją władzę i czuje się bezkarna. Tyle, że w relacji miłosnej. Bo poza ich intymnymi chwilami, ma ona całkowitą władzę nad całym życiem tego młodego chłopaka.
Powieść rozpoczyna pan cytatem francuskiego filozofa Vladimira Jankélévitcha, parafrazującym Ewangelię: „Ojcze, nie przebaczaj im, bo wiedzą, co czynią". To mocne słowa jak na początek.
Jankélévitch był francuskim Żydem, który pisał po II wojnie światowej i w jego przypadku chodziło o Holokaust, eksterminację ogromnych mas ludzi, wśród których prawdopodobnie byli też jego krewni i bliscy. Sam Jankélévitch pisał, że owszem, wojna się skończyła, ale on nadal słyszy i widzi wokół siebie antysemityzm. Przecież już zaraz po wojnie zdarzały się takie historie jak pogrom kielecki w 1946 roku, aczkolwiek jego słowa pochodzą z lat siedemdziesiątych i zainspirowane były antysemityzmem francuskim.
Nie można przebaczyć zbrodni?