Już ponad 50 proc. z nas mieszka na terenach zurbanizowanych. Dla wielu miasto jest jednocześnie najlepszym i najgorszym miejscem do życia. Właśnie ukazała się w Polsce głośna opowieść „Miasto szczęśliwe", która stała się kodeksem dobrych praktyk dla decydentów, aktywistów i polityków miejskich na całym świecie.
Lektura obowiązkowa i niezwykle przyjemna dla tych, którzy kochają miasta z ich różnorodnością, dynamiką i sprzecznościami, ale nie czują się w nich wystarczająco, albo nawet wcale, szczęśliwi. Dzięki tej książce Charles Montgomery, kanadyjski pisarz i aktywista, stał się popularnym i szanowanym kaznodzieją lepszego świata – podróżuje, doradza burmistrzom i planistom, wciela w życie entuzjazm zapisany w książce.
Zaczynał obserwacje od własnego podwórka – kanadyjskiego Vancouver, a następnie wyruszył w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytanie: czy lepsze miasta są możliwe? Teraz, gdy gigantyczne metropolie rozwijają się szybciej niż kiedykolwiek, a na kilku kontynentach powstają kopie rzekomo idealnych miast wymyślonych przez Le Corbusiera czy Henry'ego Forda, warto powiedzieć: „Sprawdzam!". To właśnie robi Kanadyjczyk, badając codzienność w Bogocie, Portland, Kopenhadze, Nowym Jorku, mieście Meksyk czy Londynie. Zabiera w ekscytującą podróż, w czasie której napotykamy autorów najbardziej nietuzinkowych i odważnych rozwiązań, choćby takich jak dawanie pierwszeństwa pieszym w Kolumbii, likwidacja autostrad i przywrócenie naturalnego biegu rzeki w Seulu.
Dowiadujemy się, jak przejąć miejskie stery i odzyskać swą życiową przestrzeń, a w drodze do biura cieszyć się oszczędnościami i jazdą rowerem bez trzymanki. Montgomery pokazuje, jak przemysł motoryzacyjny wymusił budowę tysięcy kilometrów dróg i narzucił model tzw. miasta rozproszonego z przedmieściami zamieszkanymi przez ludzi z trudem opłacających raty kredytu i benzynę, a pozbawionych rozrywek, kultury czy choćby sklepu spożywczego. Codzienny schemat z godzinami spędzanymi na dojazdach powstał w Stanach Zjednoczonych, a dziś na całym świecie wywołuje poczucie nieszczęścia, osamotnienia.
Przytaczając dziesiątki zdumiewających badań, Montgomery prowadzi do nowego myślenia o miastach i naszych potrzebach. Chcemy być blisko ludzi, a jednocześnie mieć gwarantowaną prywatność. Na przykładzie Danii czy Kolumbii autor pokazuje, jak te sprzeczności łączyć. Jak dobra komunikacja zmienia relacje społeczne i poczucie bezpieczeństwa. Jak jedno skrzyżowanie w Portland, przebudowane na skwer, zmieniło bezduszne przedmieście w miasteczko, w którym dziś sąsiedzi podrzucają sobie dzieci pod opiekę, a sami idą do kina.