Trzy lata temu Andrzej Stasiuk wydał świetną powieść „Przewóz” rozgrywającą się nad Bugiem, w rodzinnych okolicach jego ojca, w realiach 1941 r.
III Rzesza szykuje się do ataku na ZSSR, gdzie chce uciec żydowskie rodzeństwo, idealizując „ojczyznę proletariatu”. Siwy, dowódca partyzantów, wypiera wrześniową klęskę i czwarty rozbiór Rzeczypospolitej, wspominając zwycięstwo Budionnego nad kozakami w 1920 r. Jest jeszcze proboszcz w depresji, który pije, potajemnie wypędzając z siebie Belzebuba. Otrzymaliśmy portret czasu polskiej katastrofy, kiedy Bug stał się naszą granicą. Pointuje ten wątek teraz, w „Rzece dzieciństwa”, utrzymanej w lubianej przez Stasiuka formie dzienników podróży i towarzyszących im refleksji. Pisze o autobusowych objazdówkach Polaków po Ukrainie „szlakiem wielkości, do której się nie dorosło”.