Po kryzysowym roku 2020, gdy z obawą spoglądaliśmy na zdewastowany pandemią rynek książki, kolejny rok żegnamy już z optymizmem. Rok 2021 był bowiem czasem zwyżek. Czytelnictwo idzie w górę, czego dowodzą badania Biblioteki Narodowej – od 2018 r. aż o 5 proc. Nieznaczny skok wypożyczeń odnotowano w bibliotekach (0,5 proc.) i wyraźnie zwiększyła się sprzedaż.
Wśród wydarzeń literackich 2021 r. była książka "Influenza magna. U progów wieczności" Bogusława Chraboty
Czytaj więcej
Tradycyjna powieść w stylu Balzaca, Dumasa czy Hugo się skończyła. Po wojnie nie ma dla niej miej...
Jest też druga strona medalu tego ożywienia. Wyniki sprzedażowe idą w górę głównie za sprawą księgarni internetowych. Kupujemy książki wysyłkowo, a korzystają na tym najwięksi. Najmocniejsze sieci, wydawcy i autorzy.
Kto miał dużo, ma więcej. Gorzej z tymi, którzy mieli mniej. Jeśli ktoś nie zbudował w porę silnej „bazy” w mediach społecznościowych, nie nawiązał współpracy z portalami czytelniczymi i ma słabe relacje z influencerami (recenzentami, blogerami, a także samymi pisarzami i pisarkami, którzy polecają książki innych), ten zbierze tylko okruszki. W tej sytuacji rankingi i nagrody straciły charakter powszechny – są dziś wyróżnieniami środowiskowymi. Jedni wręczają je swoim autorom, inni też mają swoich utytułowanych. Ale też i kto miałby dziś dość autorytetu, żeby powszechnie uznano jego oceny?