Marzec ’68, czyli Polska w walizce

Autobiografia Henryka Daski. Znakomity krytyk, specjalista od Tyrmanda i Brychta, wspomina wydarzenia marca 1968 r.

Aktualizacja: 05.03.2008 12:42 Publikacja: 04.03.2008 00:38

Marzec ’68, czyli Polska w walizce

Foto: Rzeczpospolita

Jego autobiografia to nie katalog krzywd: „Nie chcę przykładać ręki do dalszej nienawiści, obojętnie z której strony, i jeśli to oznacza, że mam zapomnieć o moich – naszych – krzywdach z przeszłości, so be it”.

Do pracy nad książką Dasko przystąpił wkrótce po operacji raka mózgu. Od dawna zamierzał spisać wspomnienia, ale zawsze były powody, żeby sprawę odwlec. „Teraz, w drugim życiu, tych powodów nie ma” – podsumował.

Pochodził z ubogiej rodziny żydowskiej. Jego ojciec, członek Komunistycznej Partii Polski, w międzywojniu trafił do więzienia. Wejście Armii Czerwonej 17 września 1939 r. postrzegał jako wyzwolenie. Dwaj wujowie autora zginęli w powstaniu warszawskim. Młodszy, żołnierz AK, został trafiony odłamkiem, gdy stał na schodach kościoła Świętego Krzyża. Starszego zatrzymała polska żandarmeria. „Z taką twarzą nigdy by nie przetrwał, gdyby nie był szpiegiem” – orzekli. Śmierci uniknęli rodzice autora. Wyjaśniając jak do tego doszło, Dasko wypowiada słowa, które warto powtarzać: „Żadnemu Żydowi nie udało się przeżyć okupacji bez pomocy Polaków”.

Z wielu powodów ciekawy jest rozdział o młodości spędzonej w warszawskiej kolonii przy Parkowej. Kiedy po 1956 r. do więzienia trafił mieszkający tam major Kaśkiewicz, osławiony stalinowski oprawca, jego małoletni syn tłumaczył Henrykowi, że tata siedzi, bo za długo zostawał w pracy. „Wierzyłem mu bez reszty – pisze Dasko – i obawiałem się, że mojego ojca, człowieka sumiennego, także zamkną”.

Miłość do książek wyniósł z domu. Ojciec publicysty zafascynowany był literaturą romantyczną, która nieodparcie kojarzyła mu się z rewolucją. Choć w liceum Dasko wyróżniał się oczytaniem, po maturze wybrał nie polonistykę, lecz SGPiS.

W tym czasie na Bliskim Wschodzie wrzało, niemal wszystkie państwa socjalistyczne zerwały stosunki z Izraelem. Gomułka, przekonany, że kraj ten popierają także polscy Żydzi, nazwał ich piątą kolumną. Rozpętała się antysemicka nagonka.

11 marca 1968 r. w auli SGPiS odbył się wiec. Dasko był jednym z kilkunastu zabierających głos. Dostał wilczy bilet.

O decyzji opuszczenia kraju zadecydowała m.in. groźba przedłużonej służby wojskowej w specjednostkach. Zabrał ze sobą walizkę książek, m.in. Konwickiego, Brandysa, Dygata, Hłaskę. Pisząc ostatni rozdział, Dasko ścigał się z czasem – zaledwie wspomniał o przyjaźni z Jerzym Kosińskim. Najważniejsze są fragmenty o konieczności polsko-żydowskiego pojednania: „Żydzi amerykańscy (uogólniam, ze wszystkimi mankamentami uogólnień) nie czują nienawiści do Stalina za zbrodnie popełnione na Żydach, nie zalewa ich krew na myśl o vichystowskich policjantach, wygarniających Żydów z mieszkań, ba, nawet na myśl o Ukraińcach wzruszają ramionami. Polacy, twierdzę, traktowani są inaczej”. „Dworzec Gdański” to także poruszająca historia miłosna. W wieku 45 lat Dasko poznał pisarkę Agatę Tuszyńską, która potem jak najtroskliwiej opiekowała się nim podczas choroby nowotworowej. Gdy po operacji zapadł w komę, lekarz powiedział kobiecie: „Jeśli mamy pozwolić mu odejść, należy to zrobić teraz”. „Jeśli chce pan odejść, doktorze, niech pan odejdzie – odparła. – Ja chcę go z powrotem. Teraz”. Postawiła na swoim. Henryk Dasko żył jeszcze ponad rok.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: b.marzec@rp.pl

Autor znakomitych szkiców o Leopoldzie Tyrmandzie. Napisał obszerny i ciekawy wstęp do „Dziennika 1954”. W dorobku miał także eseje o Marku Hłasce, którego „Pięknych dwudziestoletnich” i „Sowę, córkę piekarza” znał na pamięć. Przyjaźnił się z Jerzym Kosińskim – autora „Malowanego ptaka” nazwał najbardziej charyzmatycznym z ludzi, jakich poznał. Korespondował z Andrzejem Brychtem. To właśnie w liście do Daski Brycht zrobił pamiętną uwagę: „Słowa dodawane do świata powinny czynić świat lepszym. Takie jest zadanie pisania i nie jest ważne to, że nic się i tak nie zmieni...”. Publicystykę Daski podziwiano za błyskotliwy styl, mądrość, rzetelność, wrażliwość na detal. Bardzo przychylnie o jego esejach wyrażał się Janusz Głowacki.

Jego autobiografia to nie katalog krzywd: „Nie chcę przykładać ręki do dalszej nienawiści, obojętnie z której strony, i jeśli to oznacza, że mam zapomnieć o moich – naszych – krzywdach z przeszłości, so be it”.

Do pracy nad książką Dasko przystąpił wkrótce po operacji raka mózgu. Od dawna zamierzał spisać wspomnienia, ale zawsze były powody, żeby sprawę odwlec. „Teraz, w drugim życiu, tych powodów nie ma” – podsumował.

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski