W swej najnowszej pracy austriacki pisarz mówi o wyprawie na Litwę, Spisz i nad Morze Czarne. Gauss postanowił odnaleźć potomków Niemców, którzy wieki temu wyemigrowali, by cieszyć się swobodami religijnymi, zajmować handlem czy uprawiać ziemię.
Szczególnie zainteresowały go społeczności otwarte, współżyjące z innymi grupami narodowościowymi, a przy tym opierające się próbom podporządkowania. Gaussa ciekawi przenikanie się kultur i tradycji, ale również czas, gdy dawny świat – najpierw za sprawą III Rzeszy, potem stalinowskiego Związku Sowieckiego – został skazany na unicestwienie. – Jestem Europejczykiem pełnym wewnętrznych sprzeczności – powiedział Gauss w rozmowie z „Rz”. – Taki obraz samego siebie staram się przekazać w opisach moich podróży.
Nie omija bolesnych tematów – choćby litewskiej kolaboracji z hitlerowcami. Przedstawia los Wolfskinder – niemieckich dzieci-wilków, które pod koniec wojny uciekły z Prus Wschodnich i żyły w ZSRR nieświadome swego pochodzenia. Po latach gloryfikują czasy nazistowskie jako jedyne szczęśliwe w życiu i uskarżają się, że nikogo nie obchodzi ich los. Pomstują na Żydów, bo – jak czytamy w książce – „dostają jedno muzeum za drugim i mogą stawiać nowiutkie synagogi, gdzie tylko chcą”.
Na Litwie mieszkają także Niemcy nadniemeńscy, spadkobiercy dwujęzycznej kultury pruskiego pogranicza, a także potomkowie tych, którzy w średniowieczu uciekli na wschód. Ostatnią grupę tworzą Niemcy rosyjscy – ich przodkowie posłuchali manifestu carycy Katarzyny, w którym wzywała głodujących ludzi z Europy, by zasiedlali bezkresne obszary cesarstwa. W wyniku zawieruch dziejowych stali się w końcu obywatelami ZSRR, których szykanowano i skazano na zsyłkę po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej. Zastosowano wobec nich zasadę odpowiedzialności zbiorowej i oskarżono o zdradę. Zarzut uchylono dopiero w 1964 r. Wtedy zaczęli wracać z Kirgizji i Kazachstanu, część osiedliła się na Litwie. – Większość z nich nie posługuje się już językiem niemieckim – dodaje Gauss. – Ich środowisko wyniszczyły częste spory fanatycznych przywódców lokalnych stowarzyszeń. Nie widzę przyszłości dla litewskich Niemców. Zapewne staną się tylko elementem lokalnego folkloru.
Pisarz pokazuje, jak głębokie rany zadała historia, jak silny bywa dziś lęk przed ludźmi pragnącymi odzyskać tożsamość. Wierzy jednak, że sytuacja może odmienić się na lepsze.