Pisarz ludzi przegranych

„Niemcy na peryferiach Europy”. Nowa książka Karla-Markusa Gaussa to pasjonująca relacja z podróży w przeszłość

Aktualizacja: 28.04.2008 14:18 Publikacja: 28.04.2008 02:18

Pisarz ludzi przegranych

Foto: Rzeczpospolita

W swej najnowszej pracy austriacki pisarz mówi o wyprawie na Litwę, Spisz i nad Morze Czarne. Gauss postanowił odnaleźć potomków Niemców, którzy wieki temu wyemigrowali, by cieszyć się swobodami religijnymi, zajmować handlem czy uprawiać ziemię.

Szczególnie zainteresowały go społeczności otwarte, współżyjące z innymi grupami narodowościowymi, a przy tym opierające się próbom podporządkowania. Gaussa ciekawi przenikanie się kultur i tradycji, ale również czas, gdy dawny świat – najpierw za sprawą III Rzeszy, potem stalinowskiego Związku Sowieckiego – został skazany na unicestwienie. – Jestem Europejczykiem pełnym wewnętrznych sprzeczności – powiedział Gauss w rozmowie z „Rz”. – Taki obraz samego siebie staram się przekazać w opisach moich podróży.

Nie omija bolesnych tematów – choćby litewskiej kolaboracji z hitlerowcami. Przedstawia los Wolfskinder – niemieckich dzieci-wilków, które pod koniec wojny uciekły z Prus Wschodnich i żyły w ZSRR nieświadome swego pochodzenia. Po latach gloryfikują czasy nazistowskie jako jedyne szczęśliwe w życiu i uskarżają się, że nikogo nie obchodzi ich los. Pomstują na Żydów, bo – jak czytamy w książce – „dostają jedno muzeum za drugim i mogą stawiać nowiutkie synagogi, gdzie tylko chcą”.

Na Litwie mieszkają także Niemcy nadniemeńscy, spadkobiercy dwujęzycznej kultury pruskiego pogranicza, a także potomkowie tych, którzy w średniowieczu uciekli na wschód. Ostatnią grupę tworzą Niemcy rosyjscy – ich przodkowie posłuchali manifestu carycy Katarzyny, w którym wzywała głodujących ludzi z Europy, by zasiedlali bezkresne obszary cesarstwa. W wyniku zawieruch dziejowych stali się w końcu obywatelami ZSRR, których szykanowano i skazano na zsyłkę po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej. Zastosowano wobec nich zasadę odpowiedzialności zbiorowej i oskarżono o zdradę. Zarzut uchylono dopiero w 1964 r. Wtedy zaczęli wracać z Kirgizji i Kazachstanu, część osiedliła się na Litwie. – Większość z nich nie posługuje się już językiem niemieckim – dodaje Gauss. – Ich środowisko wyniszczyły częste spory fanatycznych przywódców lokalnych stowarzyszeń. Nie widzę przyszłości dla litewskich Niemców. Zapewne staną się tylko elementem lokalnego folkloru.

Pisarz pokazuje, jak głębokie rany zadała historia, jak silny bywa dziś lęk przed ludźmi pragnącymi odzyskać tożsamość. Wierzy jednak, że sytuacja może odmienić się na lepsze.

– W Europie przybywa ludzi, którzy identyfikują się z kilkoma grupami narodowymi bądź etnicznymi – mówi Gauss. – Słowacy, chodząc po swych pięknych miastach, znajdują ślady niemieckiej kultury, która istniała tam od stuleci. Powoli zaczynają uznawać także to dziedzictwo. Co drugi z nich odkrywa, że jego prababka była Niemką. Z drugiej strony wśród Niemców żyjących na Spiszu nie spotkałem nikogo, kto chciałby przenieść się do Bochum.

Ich miejsce jest tam, gdzie przyszli na świat. Na prośbę Gaussa ustalili, że „po pierwsze, są hopgartczykami, kimś w rodzaju Ślązaków z XII wieku, po drugie, Niemcami, i to zdeklarowanymi Niemcami, po trzecie zaś Słowakami, dobrymi Słowakami oczywiście, gdyż ze wszystkiego, do czego bierze się prawdziwy hopgartczyk, wychodzą zawsze bardzo solidne rzeczy”.– W Europie, na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, znajdziemy niewyobrażalne bogactwo tradycji – dodaje Gauss. – O jej zachowanie starają się przeważnie reprezentanci ginących kultur. Dlatego darzę je tak obsesyjną miłością.

Gauss (ur. 1954) interesuje się europejskimi mniejszościami etnicznymi od dwudziestego roku życia.

– Założyłem wtedy archiwum, zbierałem wycinki i prowadziłem notatki – wyjaśnia. – Tak zwróciłem uwagę na ludzi angażujących się w sprawy, które z punktu widzenia wielkiej historii były stracone. Dziś jestem przekonany, że pisanie o przegranych jest nie tyle czymś szlachetniejszym, ile bardziej interesującym. Zwycięzcy nie potrzebują literatury. Natomiast przegrani przechowują pamięć, która zniknie, jeśli nie zostanie poparta dziełami prozatorskimi czy filmowymi. Już jako student germanistyki wolałem się zajmować zapomnianymi pisarzami monarchii austro-węgierskiej, niż pisać dwusetną książkę o Thomasie Bernhardzie.

Gauss mieszka w Salzburgu. Jest redaktorem naczelnym dwumiesięcznika „Literatur und Kritik”. Jego największym pisarskim sukcesem jest poświęcona słowackim Romom książka „Psożercy ze Svini” (Czarne 2005). W eseistycznym reportażu postawił pytania o istotę tolerancji, wystąpił w imieniu wykluczonych i skazanych na wegetację w gettach. W pamięć zapadło mu zwłaszcza jedno zdanie zasłyszane na ulicy: „Widzisz w oddali nadchodzącego człowieka, a kiedy podejdzie bliżej, spostrzegasz, że to jednak tylko Cygan”.

– Nie sądzę, by literatura mogła zmieniać świat – tłumaczy Gauss. – Ale z pewnością może zmienić samego piszącego, czasem też niektórych czytelników. „Psożercom” zawdzięczam odkrycie, że wcale nie muszę idealizować ludzi, których kocham i którym chcę pomóc.

Martin Pollack wybitny austriacki pisarz i tłumacz

Gauss jest dziś jednym z naj-ważniejszych twórców literatury faktu w świecie niemieckojęzycznym. Znamy się dobrze, razem wydaliśmy książkę poświęconą Galicji. Ukształtowały nas odmienne doświadczenia. On długo zajmował się historią literatury, ja z kolei pracowałem jako korespondent. Dlatego też Gauss jest bardziej eseistą, ja zaś reporterem. Imponuje mi u niego wielka dociekliwość i oddanie pracy. Jego eseje są często dowcipne, a zawsze mądre. To bystry obserwator krajów i regionów tzw. Europy krańców. Ta twórczość niesie ważną ideę: nasz kontynent czeka pomyślna przyszłość, pod warunkiem że będzie Europą małych ojczyzn, a nie wielkich państw. Jeżeli uszanuje języki mniejszości i regionalne tradycje. Gdy nie ulegnie dyktatowi biurokratów. Cenię nie tylko książki Gaussa – choćby poświęconych słowackim Romom „Psożerców ze Svini”, ale również jego mądre teksty krytycznoliterackie.

not. b.m.

Karl-Markus Gauss

Niemcy na peryferiach europy przeł. Sława Lisiecka

Wyd. Czarne, Wołowiec 2008

W swej najnowszej pracy austriacki pisarz mówi o wyprawie na Litwę, Spisz i nad Morze Czarne. Gauss postanowił odnaleźć potomków Niemców, którzy wieki temu wyemigrowali, by cieszyć się swobodami religijnymi, zajmować handlem czy uprawiać ziemię.

Szczególnie zainteresowały go społeczności otwarte, współżyjące z innymi grupami narodowościowymi, a przy tym opierające się próbom podporządkowania. Gaussa ciekawi przenikanie się kultur i tradycji, ale również czas, gdy dawny świat – najpierw za sprawą III Rzeszy, potem stalinowskiego Związku Sowieckiego – został skazany na unicestwienie. – Jestem Europejczykiem pełnym wewnętrznych sprzeczności – powiedział Gauss w rozmowie z „Rz”. – Taki obraz samego siebie staram się przekazać w opisach moich podróży.

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski