W 1993 roku Wielką Brytanię poruszyła sprawa brutalnego morderstwa dwuletniego chłopca Jamesa Bulgera: przepadł w centrum handlowym, kilka dni później jego zmasakrowane ciało znaleziono na torach kolejowych. Oburzona opinia publiczna domagała się kary śmierci dla sprawcy (została zniesiona w 1969 roku).
Wszystkim zaparło dech, gdy zbrodniarzami okazali się dwaj dziesięciolatkowie na wagarach. Bawili się tak, jak to widzieli w telewizji. Sztab psychologów stwierdził ograniczoną poczytalność w chwili zbrodni, przywołał trudne dzieciństwo, skomplikowaną sytuację rodzinną. Chłopców skazano na 15 lat, kilka miesięcy temu zwolniono ich z więzienia. Dostali nową tożsamość, mogą zacząć życie od nowa. Matka Jamesa Bulgera zbiera fundusze na budowę centrum opieki nad prześladowanymi dziećmi.
Te wydarzenia stały się motywem „Pola krwi”. To po części kryminał, po części polityczny thriller, uwypuklający animozje między katolikami a protestantami typowe dla Glasgow, gdzie toczy się akcja.
„Pole krwi” to również powieść o kobiecie w tradycyjnie męskim środowisku: młoda dziewczyna, Paddy Meehan, chce zostać reporterką w lokalnym dzienniku.
Naraża się na chamskie docinki, którymi redakcyjni koledzy przypominają, gdzie jej miejsce. A przy okazji kpią bezlitośnie z kolejnej „wady”: katolickiego pochodzenia. W Glasgow katolicy to mniejszość, obywatele drugiej kategorii.