Między porządkiem a przygodą

Rozmowa z Ireną Makarewicz, tłumaczką Máraiego

Publikacja: 01.08.2008 14:30

Między porządkiem a przygodą

Foto: Rzeczpospolita

Rz: Sándor Márai pozostawił po sobie niemal 60 książek, całą bibliotekę. Dlaczego spośród nich wybrała pani opowiadania złożone na „Magię”?

Irena Makarewicz:

– Twórczość Máraiego od paru lat jest obecna w Polsce. Pisarz został określony jako węgierski klasyk, znany z badania ludzkiej duszy, relacji między kobietą a mężczyzną, zgłębiania problemów rodzinnych. O tym jest „Żar” czy „Pierwsza miłość”. Z drugiej strony jest autorem książek osnutych wokół własnej biografii – „Wyznań patrycjusza” czy „Dziennika”. Wydawało mi się, że ten obraz Máraiego jest wykoślawiony, że bez znajomości innych wątków jego twórczości pisarz staje się koturnowy i monotonny. Sięgnęłam więc po opowiadania, bo w tej formie najbardziej uwidacznia się kunszt i dyscyplina każdego twórcy. Jest to zatem nowa odsłona: Márai-nowelista, pisarz o dużym poczuciu humoru, piszący z werwą, z opowiadania na opowiadanie – niczym Proteusz – pokazujący inną twarz.

Czy takiego właśnie Máraiego poznała pani, gdy po raz pierwszy spotkała się z twórczością Węgra?

Niezupełnie. Kiedy w 1990 r. byłam na stypendium w Budapeszcie, trafiłam na sztukę „Przygoda”, napisaną przez kompletnie nieznaną mi postać, jakiegoś Máraiego. Inscenizacja zrobiła na mnie wielkie wrażenie, które trwa do dziś. Wtedy właśnie postanowiłam, że chciałabym go tłumaczyć na polski, ale nie wiedziałam, kto to był, skąd się wziął. Nikt mi nigdy o nim nie mówił. Zwróciłam się do mojej przyjaciółki Węgierki, która opowiedziała mi o pisarzu bardzo popularnym przed wojną, autorze wielu książek, święcącym triumfy na Węgrzech jako prozaik i dramaturg. Po wojnie emigrował i nie był już więcej wydawany. Ślad po nim pozostał tylko wśród tych, którzy wcześniej zetknęli się z jego książkami: krążyły od czytelnika do czytelnika, egzemplarze były zaczytane i na słowo honoru trzeba było obiecać zwrot. Przecież na Węgrzech drugi obieg nie istniał. Przyjaciółka przyniosła mi „Żar” i „Księgę ziół”, więc poprosiłam, by mi je wypożyczyła. Nie zgodziła się, to były przedwojenne wydania. Skrupulatnie zatem przepisałam sobie fragmenty i tak to się zaczęło. Máraiego czytam i tłumaczę do dzisiaj, właściwie bezustannie.

Czyli niewątpliwie zadziałała tu magia stworzona siłą wyobraźni pisarza. Rozumiem, że pełno jej także w przetłumaczonej przez panią książce...

Przewija się przez losy wszystkich bohaterów. Obojętnie, czy mamy do czynienia z postaciami historycznymi czy ze zwykłymi, prostymi ludźmi, starcami czy dziećmi, zawsze spotyka ich coś niezwykłego. Jest to wynik ich świadomego działania lub przeciwnie – ślepego losu, przeznaczenia. Márai widział życie ludzkie jako walkę między porządkiem a przygodą. Bohater opowiadania „Podarunek” pyta: „Chciałem raz wiedzieć, kto jest silniejszy: przeznaczenie czy ludzie?”. To pytanie uniwersalne, odnosi się do wszystkich postaci z tej książki.

– Wśród nich spotykamy także Napoleona, Szekspira, Dantona, węgierskiego rewolucjonistę Ferenca Kazinczy’ego...

Sándor Márai w niezwykły sposób potrafił opowiadać o wielkich postaciach historycznych czy mitologicznych. Sposób przedstawienia ich rozterek i wyborów jest bardzo oryginalny, własny, pisarz potrafił wydobyć z tych woskowych figur, o których wiemy niemal wszystko, nowy rys, tchnąć w nich życie poruszające naszą wyobraźnię. Rys pisarstwa Máraiego traktującego o dziejach jest jak dotąd najmniej znany polskiemu czytelnikowi, chciałabym to zmienić. Dlatego tłumaczę teraz osnutą wokół „Odysei” powieść „Pokój na Itace”.

Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski