Dwa lata temu, a siedem po śmierci pisarza ujrzało światło dzienne nieznane wcześniej opowiadanie Herlinga „Wiek biblijny i śmierć”. Czy w nowej, krytycznej edycji jego „Dzieł zebranych” czytelników spotkają podobne niespodzianki? – pytam profesora Włodzimierza Boleckiego.
– Podobne raczej nie. Są, oczywiście, w archiwum Herlinga drobne, nieznane szerzej teksty, także o charakterze literackim, ale żaden z nich nie ma takiej rangi ani takiego rozmachu jak dwa opublikowane po śmierci pisarza opowiadania – także „Wędrowiec cmentarny” – odnalezione przez jego córkę Martę Herling.
W edycji znajdą się natomiast teksty do tej pory rozproszone, przede wszystkim artykuły z prasy emigracyjnej, jak również nigdy niepublikowane felietony literackie powstałe w okresie pracy pisarza w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, w której w latach 1952 – 1955 kierował działem kulturalnym. Kolejna, zupełnie nieznana w kraju, część jego bogatego dorobku pisarskiego i publicystycznego to, umownie nazywana, włoska twórczość Herlinga. Kiedy w 1955 roku zamieszkał na stałe w Neapolu, rozpoczął współpracę z wieloma pismami włoskimi, m.in. „Il Mondo”, „Tempo Presente”, „Il Corriere della Sera”, „La Stampa”. Wreszcie edycja zawierać będzie, kto wie, czy nie najciekawiej zapowiadającą się, korespondencję pisarza.
– Wśród rozmaitych rodzajów twórczości polska emigracja pozostawiła po sobie kilka gatunkowych arcydzieł – mówi profesor Bolecki. – To są dzienniki, eseje, epistolografia. Jeśli chodzi o tę ostatnią, Andrzej Stanisław Kowalczyk wymyślił termin: „Rzeczpospolita epistolarna”. Ta bardzo ładna formuła, podkreśla wagę mechaniki kontaktów, jakże istotnych dla kultury umysłowej i towarzyskiej, a sprowadzających się do nieustannej cyrkulacji listów. Gustaw Herling-Grudziński był wielkim epistolografem i wszyscy czekamy na publikację jego zbiorów listów, włącznie z największym, jakim jest korespondencja z Jerzym Giedroyciem.
[srodtytul]Bez ustaleń wstępnych [/srodtytul]