Oceania działa na pisarzy. Ryszard Kapuściński chciał podjąć wyprawę na Wyspy Trobriandzkie szlakiem wielkiego antropologa Bronisława Malinowskiego. Nie zdążył. Na przełomie 2005 i 2006 r. podróż taką odbył J.M.G. Le Clézio, późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla. On także powołuje się w swojej książce na autora „Życia seksualnego dzikich” i podnosi jego zasługi dla szerzenia wiedzy o niewidzialnym kontynencie.
[srodtytul]Śmiała morska odyseja[/srodtytul]
Dlaczego niewidzialnym? Bo stworzony jest bardziej z morza niż z lądu: z archipelagów, raf koralowych i wulkanów rozciągających się od Hawajów na zwrotniku Raka po cypel Nowej Zelandii, od Wyspy Wielkanocnej po Indonezję. To przestrzeń stanowiąca dwie trzecie planety. Jak podkreśla Le Clézio, kontynent zamieszkują ludzie przybyli tu podczas najśmielszej morskiej odysei wszech czasów: „Pragnienie podsycane koniecznością wygnało ich ku horyzontowi, pod wiatr i przeciw prądom, w kierunku wschodzącego słońca”. Europejscy odkrywcy nie dostrzegli Oceanii. „A i dzisiaj jest jedynie miejscem tranzytu, bez znaczenia na arenie międzynarodowej, poniekąd nie istnieje” – pisze autor.
„Raga” łączy reportaż, esej i fikcję. Ten niewielki tomik jest ważny nie tylko z powodu ciekawej formy, ale również niebanalnych przemyśleń. Le Clézio mówi o rabunkach i zbrodniach dokonywanych w Oceanii przez przybyszy z dalekich stron. Wycinali drzewa sandałowe, wybijali wieloryby i żółwie morskie. Porywali ludzi na plantacje w Queenslandzie i Fidżi, do kopalń w Nowej Kaledonii. Tubylców dziesiątkowały przywleczone przez marynarzy choroby. Liczba ludności spadła z ok. miliona w 1800 r. do 45 tys. w roku 1935. Potem Pacyfik stał się areną wojny światowej, przeprowadzano tam też próby nuklearne.
Trzeba podkreślić, że Le Clézio nie idealizuje wysp sprzed epoki wielkich odkryć: „Wśród mieszkańców łupieżcze wypady w celu zdobycia dóbr lub pozyskania niewolników z pewnością były zjawiskiem powszechnym. Z tą różnicą, że miejscowi najeźdźcy nie przybywali pod pretekstem szerzenia zasad moralnych i niesienia zdobyczy cywilizacji, a praktyka wojen rytualnych była mniej krwawa”.