Anatomia propagandy i seksu

Widziałem tylko oczy Hitlera, nadzwyczaj żywe i dobre; czułem tylko jego dwie dłonie ściskające moją dłoń, słyszałem tylko jego głos, nieco szorstki, który witał mnie i powtarzał: »Tak bardzo się o pana niepokoiłem«”.

Aktualizacja: 19.06.2009 23:54 Publikacja: 19.06.2009 21:54

Anatomia propagandy i seksu

Foto: Rzeczpospolita

Tym, który przyprawił Führera o zmartwienie, był belgijski faszysta Léon Degrelle. On to opisał tę wzruszającą scenę w wydanym 60 lat temu dziele „Kampania rosyjska, 1941 – 1945”, wznowionym w 1987 roku. Przypomniał ją Jonathan Littell w eseju „Suche i wilgotne”.

Pół roku wcześniej ukazał się polski przekład jego głośnej powieści „Łaskawe”. Czy ktoś podobny do Maksa Aue’a istniał naprawdę? Owszem. Jego prototypem był właśnie Degrelle.

Na jego trop Littell natrafił w Hiszpanii, gdzie obecnie mieszka. Degrelle schronił się w Maladze tuż przed zakończeniem wojny; tamże dożył 87 lat. Zaocznie skazany przez belgijski sąd na karę śmierci za kolaborację z Niemcami, siedmiokrotnie uniknął wykonania wyroku. Zmarł przed 15 laty.

Do końca z dumą przywdziewał mundur oficera SS, wciąż rozkochany w Hitlerze, niezachwiany w przekonaniach. Psychopata, jednocześnie naiwniak; cwany, zarazem gotów do poświęceń; mistrz autokreacji, lecz również prawdziwie odważny żołnierz.

Jego pamiętnik „Kampania rosyjska” to wspomnienia z czteroletnich walk na froncie wschodnim u boku armii niemieckiej. Mitomania i nazipropaganda w jednym. Książkę zakazaną przez belgijski wymiar sprawiedliwości można znaleźć w Internecie, na PDF. Z tego wydania korzystał – i obficie cytował – Littell, pisząc esej „Suche i wilgotne”.

Zaskakująca lektura. Littell miesza psychoanalizę z metaforą, neurotyczne wizje – z politycznymi ideami. Czasem trudno przebrnąć przez jego bełkotliwe imitacje współczesnych filozofów: „…zachowanie Ja odbywa się poprzez stworzenie rygorystycznej, niemal mechanicznej serii kontrastowych zestawień, w których drugie pojęcie określa zagrożenie czyhające na Ja-pancerz, a pierwsze – zalety, dzięki którym faszysta się umocnił, a więc uniknie psychicznego rozpuszczenia stanowiącego dla niego niebezpieczeństwo o wiele poważniejsze niż militarna klęska”.

Francuski pisarz dochodzi do wniosku, że… ideowi faszyści nie spółkowali z kobietami. Poza prokreacyjnymi powinnościami „poskramiali ciało”, znajdując pocieszenie w innych formach. Jakich, nietrudno zgadnąć. Zwłaszcza w kontekście uwagi: „… należy żałować, że Degrelle nigdy nie otworzył się na ten rodzaj przyjemności; być może do całkowitego przeobrażenia się w istotę ludzką zabrakło mu porządnego rżnięcia w tyłek”.

Do myślenia daje tytuł eseju. Sugeruje seks – choć scen zbliżeń brak. Mimo to tekst oryginału oraz komentarze aż parują zmysłowością, ba, wyuzdaniem. Erotyka zawarta jest w przeciwieństwach, które się przyciągają. Degrelle stosuje z lubością opozycyjne, jędrne przymiotniki; Littell z przyjemnością zgłębia ich znaczenie. Najważniejsza opozycja to „suche i wilgotne”. Jak przeciwstawienie męski/żeński. „Suche” oznacza heroiczne, mądre, kulturalne, europejskie itd., „wilgotne” zaś są czynniki zdegenerowane, złe, pozbawione kultury, obleśne. Kontrastują ze sobą także inne cechy: sztywne i rozlane, twarde i miękkie, bezwłose i kudłate, gładkie i kleiste. Freud nie miałby wątpliwości, co obydwu panom chodziło po głowach.

Łączy ich coś jeszcze. Zarówno memuarysta, jak i badacz balansują na granicy grafomanii. Hagiograficzno-patetyczne wspomnienia Belga współgrają z naciąganymi interpretacjami Littella. Całość w stylu „Opowieści o prawdziwym człowieku” Borysa Polewoja.

Pozostaje pytanie: czy zapiski belgijskiego fana Hitlera uwiarygodniły postać Maksa Aue’a? Tak, jako przypadku szczególnego. Nie sposób bowiem przyłożyć degrellowską miarę do rzesz faszystów. W rozrachunku z historią „Suche i wilgotne” niczego nie wyjaśniają. Poza tym, że język propagandy zawsze i wszędzie jest podobny.

[b]Jonathan Littell „Suche i wilgotne”. Przeł. Magdalena Kamińska-Maurugeon. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2009[/b]

Tym, który przyprawił Führera o zmartwienie, był belgijski faszysta Léon Degrelle. On to opisał tę wzruszającą scenę w wydanym 60 lat temu dziele „Kampania rosyjska, 1941 – 1945”, wznowionym w 1987 roku. Przypomniał ją Jonathan Littell w eseju „Suche i wilgotne”.

Pół roku wcześniej ukazał się polski przekład jego głośnej powieści „Łaskawe”. Czy ktoś podobny do Maksa Aue’a istniał naprawdę? Owszem. Jego prototypem był właśnie Degrelle.

Pozostało 88% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski