Twierdza Beaufort, którą krzyżowcy zbudowali w południowym Libanie, przez wieki pozostawała niezdobyta. W 1982 r. umocnienia, skąd Arabowie prowadzili rakietowy ostrzał Izraela, zajęły oddziały specjalnej jednostki zwiadowczej Brygady Golani. W akcji zginęło sześciu żołnierzy. Na upamiętniającym ich pomniku umieszczono cytat z wiersza Natana Jonatana: „Gdzie są jeszcze ludzie jak tenże człowiek, który byłby niczym wierzby płaczące. Jak dawna twierdza na końcu drogi”.
W pobliżu historycznych fortyfikacji Izrael stworzył wtedy bazę mającą kontrolować strefę ochronną. Samotną strażnicę, wyspę na obcym terytorium. Stamtąd prowadzi się operacje przeciw bojownikom Hezbollahu. W twierdzy służy stu żołnierzy: piechoty, wojsk pancernych, łączności, specjalistów od uzbrojenia, sanitariuszy. Muszą pomieścić się w bazie o wymiarach 170 na 40 metrów. Na światło dzienne nie wychodzi nikt poza strażnikami. Reszta załogi przebywa w ciasnych, wąskich schronach pod betonowym pancerzem grubości trzech metrów. Tylko takie ściany wytrzymają ostrzał moździerzowy, nazywany przez żołnierzy fioletowym deszczem. Załoga żyje w ciemności i zaduchu, prysznic przysługuje raz na dwa tygodnie. Wodę – bezcenną w tym terenie – dowożą arabscy sojusznicy z Armii Południowego Libanu. Dostarczają ją w specjalnych cysternach z szyfrowym zamkiem. Za prowiant odpowiada Cahal – siły obronne Izraela. Ponieważ żołnierze cieszą się specjalnymi względami, otrzymują wszystko, o co poproszą.
Twierdzę opuszczają, by urządzać zasadzki na arabskich bojowników i rozminowywać teren. „Poszukiwacz drutów idzie na czele, obok tropiciela, szuka wzrokiem rozciągniętego tuż nad ziemią drutu, który jeśli się na niego lekko nadepnie, uruchomi ładunek wyrzucający cię pod niebiosa, zanim jeszcze zdążysz zacząć »Szma Israel« (słuchaj, Izraelu)” . Wielu oddało życie za twierdzę. Ci, którzy przeżyli, są z nią związani. Gdy więc przychodzi rozkaz, by wycofać się i wysadzić fortyfikację, jak mają go wykonać?
Ron Leshem sprawia, że czytelnik razem z obrońcami Beaufortu odczuwa strach i tęsknotę. Chłopcy, którzy do końca trwają na posterunku, mają po dwadzieścia kilka lat. Jeśli akurat nie wpatrują się w mgłę i nie zastanawiają, czy za plecami nie czyha wróg, myślą o dziewczynach pozostawionych na południu, w ojczyźnie, w innym świecie. Czy mówić im, na co są narażeni? Czy strach umocni miłość? A może sprawi, że ukochana odejdzie?
Tę opowieść Leshem zbudował z mocnych historii i intensywnych, zapadających w pamięć obrazów. Posługuje się językiem swych bohaterów – konkretnym, precyzyjnym, dosadnym. Książkę poświęcił dwóm kolegom, „którzy nigdy nie będą piękniejsi niż wtedy”. Lektura obowiązkowa.