W uzasadnieniu werdyktu jurorzy oświadczyli: „Wiersze-piosenki Tkaczyszyna-Dyckiego pisane są pod ciemnym słońcem melancholii, „w słońcu ciemności”, jak powiada sam poeta. Poezja jest tu losem i wyzwaniem. Modlitwa ostatniego wiersza: Panie Boże, uczyń mnie poetą – została wysłuchana. Mamy poetę, a on swoje miejsce w polskiej literaturze”.

– Kunszt, rytm, świadomość brzmienia – oto przepis na dobrą poezję – powiedział „Rz” krytyk Tadeusz Bartoś. – Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki zna ten przepis i znakomicie realizuje.

– Jest autorem uwikłanym w tradycję, w barok i romantyzm – dodała Grażyna Borkowska, przewodnicząca jury. – Odwołuje się do kwestii ostatecznych. Umieraniem naznaczony został język jego poezji. W tomie „Piosenka o zależnościach i uzależnieniach” zbiegają się prawda ludzka i prawda poetycka.

Zapytany przez „Rz” o najważniejszych dla siebie autorów, Tkaczyszyn-Dycki odpowiedział: – Norwid i Leśmian, Leśmian i Norwid. Dwie wielkie fascynacja, którym zawdzięczam samookreślenie. Gdyby nie Leśmian, byłbym gdzie indziej. Gdyby nie Norwid, może nie byłoby mnie w ogóle.