Mesjasze” to powieść rozgrywająca się w kręgu polskich emigrantów we Francji po upadku powstania listopadowego. Znaczna część tego środowiska skupiła się wokół Andrzeja Towiańskiego. Ten były asesor, posądzany o współpracę z carską policją, w 1828 roku doznał objawienia religijnego, zaczął głosić ideę naśladownictwa Chrystusa i założył Koło Sprawy Bożej – formację o wszelkich cechach sekty.
Zrobiło się o nim głośno, gdy przystał do niego Adam Mickiewicz, wdzięczny za dość tajemnicze uzdrowienie jego żony Celiny. Za Mickiewiczem poszli inni, między innymi Juliusz Słowacki. Towiańczycy szybko rozprzestrzenili zaszczepioną im przez swojego guru ideę polskiego mesjanizmu, która dzięki literackim dziełom romantyków stała się jednym z ojczyźnianych mitów, częścią naszej narodowowyzwoleńczej historii.
Węgier Spiró pokusił się o to, co trudno byłoby wykonać polskim autorom, tradycyjnie niezdolnym do niekoniecznie bałwochwalczego traktowania przeszłości narodu – zdemitologizował Wielką Emigrację. Uczynił to z wdziękiem, lekką ironią i niezbędną rezerwą. W swojej powieści pokazał, jak środowisko towiańczyków było postrzegane przez obserwatorów z zewnątrz.
Kłótliwość, wybujałe mniemanie o własnej wyjątkowości, pięknoduchostwo – oto obraz emigrantów, który wyłania się z kart powieści. W opisie tym nie ma jednak krytyki ani złośliwości. Jest jedynie spojrzenie wyzwolone z pęt narodowego subiektywizmu.
Czy taka wizja spotka się z przychylnym przyjęciem polskich czytelników? Jak przełkniemy gorzką refleksję o naszej przeszłości? Przekonamy się o tym podczas dzisiejszego spotkania, które odbędzie się w Węgierskim Instytucie Kultury (Warszawa, ul. Moniuszki 10) o godzinie 18.