Redliński, Dukaj, „1983”. Historia alternatywna lubi się powtarzać

Były takie Polski, w których prezydentem zostawali „Zośka", Balcerowicz czy Wieniawa-Długoszowski, i takie, w których nas podbijali Chińczycy, a my trzymaliśmy pod butem Algierczyków.

Aktualizacja: 27.01.2019 22:40 Publikacja: 27.01.2019 00:01

Robert Więckiewicz jako śledczy Anatol Janow w „1983”

Robert Więckiewicz jako śledczy Anatol Janow w „1983”

Foto: materiały prasowe

Książki o Harrym Potterze w drugim obiegu, komenda Milicji Obywatelskiej wyglądająca jak bank – ani śladu odrapanej lamperii i zakurzonych teczek, rozbudowana siatka metra i wszechobecne nowoczesne technologie. Tak wygląda Warszawa w 2003 r. oczami twórców serialu „1983", wyprodukowanego w ubiegłym roku przez polski oddział międzynarodowej platformy Netflix. W serialu Stanami Zjednoczonymi rządzi Al Gore, Związek Radziecki tłumi powstanie w Czeczenii, a w Polsce komuna trzyma się mocniej niż w czasach pierwszej Solidarności.

Widzowie byli pod wrażeniem, bo nawet jeśli w produkcji kulały dialogi i aktorstwo, a wtręty polityczne były aż nadto widoczne, to wizja kraju, w którym nie zwyciężyły demokracja i kapitalizm, i nadal trwa PZPR-owska noc, tylko że w wersji 2.0, była niezwykle sugestywna. Przyjemnością było już samo oczekiwanie na kolejne pomysły scenarzystów, którzy ukazali nadwiślańską rzeczywistość niczym hybrydę PRL i współczesnych Chin, gdzie nadzór i kontrola obywateli przyprawiać mogą o dreszcze.

Komentatorzy cmokali z uznaniem nad błyskotliwym konceptem, jednak każdy, kto miał w rękach „Fantastyczny atlas Polski" Pawła Dunina-Wąsowicza, wydany przez Narodowe Centrum Kultury w 2015 r., mógł tylko uśmiechnąć się z życzliwością i skwitować: „Drodzy państwo, to wszystko już było, a nawet więcej". Bo nie tylko historia lubi się powtarzać, historie alternatywne również.

Już w powieści „Krfotok" z 1998 r. Edward Redliński, twórca „Konopielki", wyobrażał sobie, co by było, gdyby stan wojenny nie wybuchł, a Polska w 1982 r. uległa zbrojnej interwencji Związku Radzieckiego. Jeszcze dalej poszedł Jacek Dukaj – w swej najsłynniejszej powieści „Lód" (2007) nakreślił wizję Polski, która w latach 20. XX wieku wciąż jęczy pod carskim knutem. Z kolei Rafał Kosik w powieści „Świat Zero 2" z serii młodzieżowej „Felix, Net i Nika" wyobrażał sobie Warszawę jako część niemieckiego Generalnego Gubernatorstwa.

Rosyjski imperializm jednak zawsze najmocniej rozpalał wyobraźnię polskich autorów. Zwłaszcza w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy to snuto wizje Rzeczypospolitej, która nie zdołała się obronić w 1920 r. na linii Wisły przed bolszewikami. Edmund Jezierski w książce „... a gdy komunizm zapanuje... Powieść przyszłości" z 1927 r. projektował losy Polskiej Komunistycznej Republiki Rad pokonanej przez proletariackie armie Rosji i Niemiec, ale też i później, bo w „Xavrasie Wyżrynie" Jacka Dukaja (1997) Polska była częścią ZSRR jako Republika Nadwiślańska. Nie inaczej widział to Marcin Wolski w „Jednej przegranej bitwie" (2010), z tym, że nazwa brzmiała Polska Republika Socjalistyczna.

Podbijały nas różne narody, nie tylko Rosjanie i Niemcy. Gnoili nas Chińczycy („Nienasycenie" Witkacego), struktury zjednoczonej Europy, islamiści, Żydzi, no i oczywiście Marsjanie.

Ale to tylko jedna strona medalu, bo Polska bywała nie tylko rozbierana, ale sama też rozbierała, podbijała kolonie i miała epizody wielkości. Była monarchią, federacją, a liczba jej mieszkańców sięgała kilkuset milionów. Nie traciliśmy kresów wschodnich, ale też bywało, że poza granicami leżał Śląsk, Pomorze i Mazury, nie wspominając już o Wrocławiu. Państwem rządziły kobiety, choć rzadko, a na stanowisku prezydenta urzędowali m.in. słynny ułan Bolesław Wieniawa-Długoszowski, Tadeusz „Zośka" Zawadzki, ale też Radosław Sikorski, a nawet Leszek Balcerowicz przekształcony w 2054 r. w cyborga.

Przeróżne Polski alternatywne poukładał we wspomnianym „Fantastycznym atlasie Polski" krytyk, wydawca i badacz literatury Paweł Dunin-Wąsowicz. Na 350 stronach zebrał blisko 500 utworów literackich – lepszych i gorszych, wybitnych jak „Lód" Dukaja, a także tych przeciętnych czy wręcz grafomańskich. Zauważył przy tym pewną zależność, mianowicie im niższy poziom literacki, tym wizje alternatywnej historii śmielsze.

Choć punktem wyjścia do wszystkich tych powieści, opowiadań i esejów były Rzeczpospolite prawdziwe, osadzone w konkretnym momencie historycznym, to już po przekroczeniu tzw. punktu dywergencji (rozbieżności), zaczynała się przestrzeń nieokiełznanej wyobraźni. Dlatego większość z tych utworów znajdziemy na półkach z szyldem fantastyka.

Jednak w ostatnich latach autorzy najgłośniejszych pozycji z tego nurtu narzucali sobie większą dyscyplinę, trzymając się ściśle nakreślonych uwarunkowań historycznych. Zmieniali tylko jedno istotne wydarzenie i patrzyli, co mogłoby się w nowych okolicznościach wydarzyć, np. wskutek wygranej/przegranej bitwy lub powstania. Taki charakter miała szczególnie popularna w ostatnim czasie publicystyka Piotra Zychowicza i idących w ślad za nim autorów. Ta intelektualna gimnastyka wywoływała burze. Mowa tu głównie o książce „Pakt Ribbentrop–Beck" (2012), w której autor przekonywał, że trzeba było nie tylko ustąpić żądaniom III Rzeszy w 1939 r., ale nawet pomaszerować z Hitlerem na Moskwę i dopiero potem rozprawić się z Niemcami. Wielu historyków podjęło dyskusję wywołaną książką Zychowicza, a najbardziej krytyczni komentatorzy uznali jego fantazje wręcz za szkodliwe.

Realiów historycznych ściśle usiłowali się trzymać także prozaicy. Dwa najciekawsze przykłady z ostatnich lat to „Widma" Łukasza Orbitowskiego (2012) oraz „Jak zawsze" Zygmunta Miłoszewskiego (2017). W pierwszej z powieści Orbitowski zastanawiał się, jak poradziłby sobie Krzysztof Kamil Baczyński w Polsce Ludowej, gdyby powstanie warszawskie nie skończyło się śmiercią poety oraz tysięcy jego rówieśników. Odpowiedź była mało optymistyczna – pisarz przewidywał, że poeta by zmarniał i – podobnie jak wiele innych wybitnych postaci – zostałby duchowo zdeptany przez stalinizm, dobić go miało nieudane życie rodzinne.

Z kolei Miłoszewski cofał w czasie o pół wieku 70-letnie małżeństwo. Co się okazywało? Polska AD 1963 była jedynym krajem regionu, który zdołał wyzwolić się spod sowieckich wpływów. Prezydentem był Eugeniusz Kwiatkowski, wielki inżynier, przedwojenny budowniczy Gdyni. W polityce partyjnej obowiązywał pluralizm – Władysław Gomułka przewodził partii opozycyjnej, Edward Gierek rządził Unią Słowiańską, a w tym czasie polskie wojsko pomagało sojuszniczej Francji tłumić powstanie w Algierii. Miłoszewski również nie był optymistą, pokazując, że jeśli Polak nie zostanie zniewolony z zewnątrz, to sam będzie pchał się w kajdany – w kraju bowiem wzbierało niezadowolenie, trwały protesty, a lud domagał się zacieśnienia więzi z Sowietami.

W tym gąszczu różnorakich wersji Polski, które pracowicie skatalogował Dunin-Wąsowicz, i które cały czas powstają, trudno postawić jednoznaczne wnioski. Bo czy ta nasza zbiorowa fantazja świadczy o tym, że jesteśmy nieszczęśliwym i zakompleksionym narodem i nieustannie szukamy eskapistycznych podniet? Przeciwko temu świadczy fakt, że historii alternatywnych pisanych ku pokrzepieniu serc wcale nie wydaje się być więcej, w PRL powstawało ich nawet mniej niż w okresach suwerenności. Więc może jest odwrotnie, znudzeni stabilnym trwaniem potrzebujemy dla równowagi od czasu do czasu się trochę przelęknąć, bo przecież zawsze mogło być gorzej. Trudno powiedzieć, ale to dobrze, że jest jakaś alternatywa.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Książki o Harrym Potterze w drugim obiegu, komenda Milicji Obywatelskiej wyglądająca jak bank – ani śladu odrapanej lamperii i zakurzonych teczek, rozbudowana siatka metra i wszechobecne nowoczesne technologie. Tak wygląda Warszawa w 2003 r. oczami twórców serialu „1983", wyprodukowanego w ubiegłym roku przez polski oddział międzynarodowej platformy Netflix. W serialu Stanami Zjednoczonymi rządzi Al Gore, Związek Radziecki tłumi powstanie w Czeczenii, a w Polsce komuna trzyma się mocniej niż w czasach pierwszej Solidarności.

Pozostało 93% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski