Książki czerwca

Publikacja: 02.07.2010 12:44

Książki czerwca

Foto: Rzeczpospolita

1 „Mój świat jest tam, gdzie jestem, mogę robić to, co zechcę, nie ma rzeczy niemożliwych, póki żyjemy” – z całą mocą oświadcza Katarzyna Grochola w „Zielonych drzwiach”. To optymistyczne, wszak: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”, ale i minimalistyczne, bo wciąż jednak kołata się po głowie to „jeszcze”.

2 Tytuł najnowszej książki Joanny Chmielewskiej – „Byczki w pomidorach” – mógłby sugerować jakieś reminiscencje peerelowskie, kiedy to powieści autorki „Lesia” autentycznie bawiły i śmieszyły, a powiedzenia bohaterów wchodziły do żywego języka. Tak jednak nie jest. „Byczki...” to kolejna klisza z tego, co znamy aż za dobrze.

3 Jak wiadomo, tygrysy lubią świeże mięso, a grubasy – jak twierdzi dr Pierre Dukan w książce „Nie potrafię schudnąć” – powinni w gruncie rzeczy jeść tylko mięso. Ale nie świeże i, broń Boże, nie tłuste, tylko z grilla. A przy tym „pić, ile się da”. Bardzo to interesujące; wielu znanych mi z widzenia „karków” stosuje tę właśnie dietę, bo przy grillu spędzają każdą wolną chwilę, a chlają na okrągło. Ważą od 120 kilo w górę. I jak pan Jourdain nie wiedzą, że mówią prozą.

4 Komisarz Popielski z przedwojennego Lwowa, podobnie jak jego poprzednik z Breslau Eberhard Mock, wysoko cenił ziemskie przyjemności. Mówiąc w skrócie: i ten bohater prozy Marka Krajewskiego lubi sobie pojeść, popić i pop... W „Eryniach” Popielski zjada, na przykład, w kawiarni Szkocka nieopodal pomnika Aleksandra hrabiego Fredry śniadanko, na które składa się kawa, grube pachnące plastry szynki i sztangielki obsypane kminkiem i solą. „Wcisnął róg serwety pomiędzy grdykę a ceratowy kołnierzyk. Nabił na widelec różowy płat szynki. Z obu stron pokrył go białym, gęstym majonezem. Sól, kminek i chrupiąca skórka sztangli były jedynie dodatkami do wędliny ze sklepu Kotowicza, pachnącej, jak ją reklamowano, leśną wędzarnią znad Wereszycy”. „Potem zapalił papierosa i strzelił palcami na pana Hirka.

– Jedna wódka dla pana i jedna dla mnie”.

Ach, te męskie przyjemności. Okazuje się jednak, że nie całkiem:

„– Przepraszam – odpowiedział zimno kelner – ale nie mogę pić w godzinach pracy”.

5 Udający znawcę filozofii masońskiej Robert Langdon, bohater bestsellerów Dana Browna z twarzą Toma Hanksa, tłumaczy w „Zaginionym symbolu”, dlaczego sam nie stał się wolnomularzem. „Przysięgi masońskie uniemożliwiłyby mi dyskutowanie ze studentami o wolnomularstwie. Z podobnego powodu Sokrates odmówił udziału w misteriach eleuzyńskich”. No proszę – to się nazywa nie mieć kompleksów. Jeśli dobrze pamiętam, to Jonasz Kofta i Stefan Friedmann któryś ze swoich felietonów w Trójkowym „ITR” czy „IMA” zaczynali od anonsu: „Przednie brednie poobiednie”. Opaski z tym napisem powinny reklamować każdą książkę Dana Browna.

6 „Każdego dnia otrzymuję miłe listy od osób, które skorzystały z moich wskazówek oraz opisanej w książce metody odchudzania i za punkt honoru stawiają sobie przekazanie jej innym. Moja dieta zyskała popularność wyłącznie dzięki temu, że ludzie polecali ją sobie, przekazywali informacje o niej z ust do ust. Zdaję sobie sprawę, że moja metoda nie należy już tylko do mnie, lecz do wszystkich, którzy ją stosują i propagują. Kim oni są? To głównie kobiety...” – zachwala swoje sposoby na nadwagę francuski dietetyk dr Pierre Dukan w „Metodzie doktora Dukana”. I jak tu się dziwić, że książki czytają u nas już niemal wyłącznie panie. Faceci oglądają mecze, piją piwo i zapuszczają brzuchy. Bywa, że doradzają swoim wybrankom, jak schudnąć.

7 O rodzicach bohaterki „Zupy z ryby fugu” Moniki Szwai dowiadujemy się, że byli pierwszymi wykształconymi w rodzinie, „i to tylko dlatego, że tata, studentem budownictwa będąc, zaciągnął na te same studia mamę szykującą się już do błyskotliwej kariery barmanki mlecznej w słynnym szczecińskim barze »Bambino«. Bar ów, jak wiadomo, znajdował się w bliskim sąsiedztwie Wydziału Budownictwa i Architektury Politechniki Szczecińskiej”. I po książce Ingi Iwasiów zaczyna pełnić rolę wizytówki grodu książąt pomorskich. Stanisław Cat-Mackiewicz, odpowiadając na pytanie, czy po powrocie do Polski był już w Szczecinie, odpowiadał z godnością, że za granicę nie jeździ. Nie wiedział, co traci: Ruskie w barze Bambino!

8 „Nie potrafię schudnąć. 350 nowych przepisów” doktora Pierre’a Dukana” zawiera m.in. recepturę przyrządzania szaszłyków z kurczaka w jogurcie. Dla takiej, na przykład, Magdy Gessler, jeśli szaszłyk, to na pewno nie z kurczaka. I z całą pewnością ma rację. A jogurt, jeśli się już uprzemy, by go skonsumować, to od biedy nadaje się do wypicia na kaca, ale i tak lepszy jest kefir, że o soku z kwaśnej kapusty nie wspomnę.

9 „Zaginiona” Harlana Cobena to trochę rozwlekła kryminalna historia z komórkami macierzystymi w tle. Na szczęście na pierwszym planie ma wciąż znajdującego się w nie najgorszej formie Myrona Bolitara i jego przyjaciela Wina, nie dość, że nieprzyzwoicie bogatego, to jeszcze nieprawdopodobnie wytrenowanego w sztukach walki, dzięki czemu może uratować kumpla z każdej niemal opresji. A przy tym jest bardzo dobrze ułożony. Swoich przeciwników ostrzega, że jeśli nie dadzą mu spokoju, będą hospitalizowani. Nie „powstrzymani”, „skarceni” czy nawet „zranieni”. Hospitalizowani.

10 Najciekawszą postacią kryminałów Stiega Larssona, takich jak „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”, jest Lisbeth Salander: „Jeżeli tylko istniały jakieś brudy, odnajdywała je z precyzją zdalnie kierowanego pocisku. (...) miała wyobraźnię i dostarczała niekoniecznie tych najbardziej oczekiwanych wiadomości. (...) czasami jej umiejętności sprawiały wrażenie czystej magii”. To aż nadto, by kogoś znienawidzić.

[i]Ranking sporządziła Anna Pietruczak[/i]

1 „Mój świat jest tam, gdzie jestem, mogę robić to, co zechcę, nie ma rzeczy niemożliwych, póki żyjemy” – z całą mocą oświadcza Katarzyna Grochola w „Zielonych drzwiach”. To optymistyczne, wszak: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”, ale i minimalistyczne, bo wciąż jednak kołata się po głowie to „jeszcze”.

2 Tytuł najnowszej książki Joanny Chmielewskiej – „Byczki w pomidorach” – mógłby sugerować jakieś reminiscencje peerelowskie, kiedy to powieści autorki „Lesia” autentycznie bawiły i śmieszyły, a powiedzenia bohaterów wchodziły do żywego języka. Tak jednak nie jest. „Byczki...” to kolejna klisza z tego, co znamy aż za dobrze.

Pozostało 89% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski