W chwili gdy na rynek trafiają coraz nowsze i doskonalsze modele czytników, a wydawcy kuszą bogatą ofertą e-booków, dwaj bibliofile dowodzą, że wieści o śmierci książek są mocno przesadzone. W wywiadzie-rzece przeprowadzonym przez Jeana-Philippe’a de Tonnaca formułują tezę, że nie sposób ich niczym zastąpić.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?qtype=basicForm&q=Umbero+Eco&subQuery=&searchCategory=all&x=0&y=0] Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
– Podobnie jest z łyżką, młotkiem, kołem bądź dłutem – mówi Umberto Eco. – Nie da się przecież ulepszyć łyżki. Designerzy z bardzo miernymi rezultatami usiłują na przykład skonstruować nowe korkociągi, z których większość nie działa. Philippe Starck czynił próby unowocześnienia wyciskacza do cytryn, jednak model, jaki zaproponował (pragnąc koniecznie zachować jego walory estetyczne), przepuszcza pestki.
Zdaniem autora „Imienia róży” książka przeszła próbę czasu. Przetrzyma też rewolucję cyfrową. Oczywiście, prawnikowi łatwiej będzie przynieść do domu 5 tysięcy dokumentów procesowych sprawy, nad którą pracuje, zapisanych na elektronicznym czytniku. Ale czy w przyszłości nie będzie niczego niestosownego w czytaniu „Wojny i pokoju” jako e-booka? – zastanawia się Eco.
W końcu najnowsze technologie powodują, że zerwana zostaje intymna więź między autorem a czytelnikiem, niknie atmosfera odświętności, jaka w naszej cywilizacji towarzyszy lekturze książki.