Znakomita reporterka napisała o śpiewaczce obdarzonej niesamowitym aksamitnym głosem, gwieździe przedwojennych warszawskich kabaretów. Weronika Grynberg (bo tak nazywała się naprawdę), z pochodzenia była Żydówką, w czasie wojny trafiła do warszawskiego getta. Występowała tam w najpopularniejszym lokalu - kawiarni Sztuka. Partnerował jej Władysław Szpilman, sportretowany później w filmie Romana Polańskiego. Gdy po wojnie rozeszły się pogłoski o domniemanej kolaboracji śpiewaczki z Niemcami, Szpilman nie stanął w obronie znajomej.
Dlaczego? W książce pojawia się sugestia, że sam współpracował z okupantem i dlatego zależało mu na odwróceniu od siebie uwagi. Agata Tuszyńska zastrzega, że nie napisała dzieła demaskatorskiego. Po prostu oddała głos Wierze Gran, a oskarżenie Szpilmana - co kilkakrotnie podkreśla w treści - nie znajduje potwierdzenia we wspomnieniach innych. Właśnie ta sprawa najbardziej zajmowała polskich recenzentów.
— We Francji doceniono walor literacki mojej książki - powiedziała „Rz” Agata Tuszyńska. - Została odebrana przede wszystkim jako opowieść o ludzkim losie. Recenzenci dostrzegli, że postawiłam pytanie o naturę kolaboracji. A jest to przecież temat niezwykle istotny dla Francuzów. Pytano mnie również o Władysława Szpilamana, ale w opinii dziennikarzy relacje śpiewaczki z pianistą nie są tu najistotniejsze.
Krytyk „Le Nouvel Observateur” nazwał książkę „Wiera Gran, l'accusée”„olśniewającą opowieścią”. Jego zdaniem historia artystki bulwersuje i być może stanie się tematem filmu.
— Jeden z francuskich dziennikarzy zasugerował Romana Polańskiego - mówi Agata Tuszyńska. - Nie wiem czy reżyser miałby jeszcze ochotę wracać do przeszłości, ale byłby właściwym człowiekiem. Wie o wojnie, o getcie, i zna sytuację zaszczucia. Doświadczenie Wiery Gran jest mu bliskie.