Makatka, książka Katarzyny Grocholi i Doroty Szelągowskiej

Katarzyna Grochola z córką Dorotą Szelągowską podsumowały miniony rok we wspólnie napisanej prozie "Makatka" – pisze Monika Małkowska

Aktualizacja: 16.06.2011 18:44 Publikacja: 15.06.2011 19:12

Katarzyna Grochola z córką Dorotą Szelągowską; KRZYSZTOF JASTRZEBSKI/EAST NEWS

Katarzyna Grochola z córką Dorotą Szelągowską; KRZYSZTOF JASTRZEBSKI/EAST NEWS

Foto: materiały prasowe

To z pewnością będzie hit: "Makatka", dzieło utkane przez matkę i córkę. Zbiór felietonów, a także także swoista korespondencja przedstawicielek dwóch pokoleń. Towar luksusowy, ale nie elitarny. Coś miłego dla każdego. Do wchłonięcia za jednym podejściem.

Zobacz na Empik.rp.pl

Słowa splatają się zgrabnie, tematy biegną miarowym duktem, motywy ładnie kontrastują – to do śmiechu, to do łezki. Osnowę stanowi 12 miesięcy, od września do września – bo w tym miesiącu urodziła się młodsza z autorek.

Raz głos zabiera Kasia (Grochola), zaraz po niej wypowiada się Dorota (Szelągowska). I tak na przemian. Tej pierwszej nie trzeba przedstawiać: to najpoczytniejsza polska pisarka. Tym razem objawia się jako matka Doroty Sz., której karierę wspiera własną piersią i dorobkiem. Jestem pewna, że taka promocja da znakomite rezultaty.

Bo kto by się nie dał uwieść matczyno-córkowskiej metafizyce? Obie panie łączy nie tylko umowna pępowina (w pierwotnej wersji książka miała być zatytułowana "Warkocz z pępowiny"). To symbioza idealna. Zachwycają się sobą wzajemnie, wychwalają jedna drugą, wręcz zalecają się do siebie. Uprawiają wzajemny lans: spijają z ust słowa i zdania, cytują, odnoszą się; dają się ponieść identycznym stanom emocjonalnym, podejmują zazębiające się wątki. I uroczo nabijają się z siebie samych.

Gros tekstów z "Makatki" dotyczy codziennych problemów, a raczej problemików przedstawicielek wolnych zawodów. Bynajmniej nie ofiar celebrytyzmu – zadowolonych z życia, pełnowymiarowych, spełnionych kobiet. Motywy profesjonalne zostały splecione z intymnymi wyznaniami autorek, ich refleksjami, anegdotami o sobie i znajomych. W kilku miejscach panie poważnieją, przybierają miny znawczyń dusz polskich. Wtedy, gdy mowa o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku i jego konsekwencjach. Albo gdy opisują koncert dla dzieci niepełnosprawnych, w który zaangażowany jest narzeczony Doroty.

Poza tym nieszczęścia spotykające Kasię i Dorotę raczej śmieszą, niż trwożą. Zresztą, same świetnie wiedzą, jak zbagatelizować trudne sytuacje. Dla uzyskania komicznych efektów podnoszą do rangi kataklizmu źle rozplanowany dzień, korki uliczne w stolicy, remont domu, przypaloną tartę, pokancerowany lakier na paznokciach (na które kamerzysta robi zbliżenie) i inne takie sobie bajeczki.

Lubię obie panie za autoironię, ale to i owo mam im za złe. Przede wszystkim nie sposób odróżnić stylistycznie córki od matki. Dorota pisze Kasią, myśli Kasią, śmieje się Kasią. Obie za bardzo łaszą się do czytelnika.

Oto próbka Dorocinej prozy: "Wieczorem przyjechała Ola i we trzy pojechałyśmy na łąkę, by w pozycji horyzontalnej obserwować spadające gwiazdy. Niestety, wszystkie życzenia wylatywały nam z głowy, bo za każdym razem, kiedy niebo przeszywał błysk, łapałyśmy się za ręce i piszczałyśmy radośnie". Trochę jak z pamiętnika dojrzewającej małolaty...

Pozytywne podejście do świata to atut duetu matczyno-córkowskiego. Panie niby dostrzegają i analizują nurtujące większość z nas bolączki współczesności. Jednak z ich perspektywy wszystko, co złe – karleje. Traci na znaczeniu wobec malowniczo kiczowatych zachodów słońca, wyczynów psich i kocich pupilów, nad wiek  mądrych spostrzeżeń synka  Doroty (a wnuka Kasi). A nade wszystko wobec miłości rodzinnej i więzi między matką a córką.

Za ten lukier czytelniczki kochają Grocholę-seniorkę. Teraz pewnie obdarzą uczuciem także młodą.

To z pewnością będzie hit: "Makatka", dzieło utkane przez matkę i córkę. Zbiór felietonów, a także także swoista korespondencja przedstawicielek dwóch pokoleń. Towar luksusowy, ale nie elitarny. Coś miłego dla każdego. Do wchłonięcia za jednym podejściem.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 90% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski