Reklama
Rozwiń
Reklama

Miron Białoszewski opisany w książce „Człowiek Miron”

Dla wszystkich, którzy postanowili zagłębić się w „Tajny dziennik", lektura książki Tadeusza Sobolewskiego powinna być zadaniem obowiązkowym.

Publikacja: 15.02.2012 10:34

Miron Białoszewski opisany w książce „Człowiek Miron”

Foto: ROL

Bez niej wejście w świat Białoszewskiego staje się wędrówką po labiryncie.

Dzięki biografii „Człowiek Miron" wiemy nie tylko, kim byli Lu, Le, Jot czy Kicia-Kocia. Sobolewski rozszyfrowuje te tajemne skróty, których pełno w dzienniku. Kreśli sylwetki osób bliskich poecie, a one nabierają dla nas realnych cech. Przede wszystkim jednak przestajemy gubić się w gąszczu codziennych zdarzeń, które Białoszewski opisywał. Zaczynamy rozumieć, które z nich były błahe, które zaś istotne. Tych drugich jest zdecydowanie więcej, bo miał cudowną umiejętność przetwarzania banalnej codzienności w najwyższej klasy poezję.

W książce Tadeusz Sobolewski przywołuje zdanie Adama Mickiewicza wygłoszone kiedyś w Paryżu: „Ja rymów nie dobieram, ja zgłosek nie składam. Tak wszystko napisałem, jak tu do was gadam", bo Białoszewski zatarł w swoim życiu granicę między egzystencją a kreacją. Ta pierwsza była często szara, smutna i biedna, ale on nie skarżył się. „To moje niezwykłe życie. Dobre. Mimo iluś tam marzniętych zim, lat niedojedzeń". Nie dbał o ubranie i pożywienie, nigdy nie miał lodówki, pralki ani telefonu. W nocy wybierał się na eskapady po mieście, w dzień spał w pokoju z zamalowanymi na czarno oknami. To jednak nie były ekstrawagancje dziwaka, lecz izolowanie się od przeciętności i nijakości, co dobitnie udowadnia Tadeusz Sobolewski.

Autor należał do osób najbliżej związanych z poetą w ostatnich kilkunastu latach jego życia. Teraz pisze o nim szczerze, przypominając choćby, że Białoszewskiemu zdarzało się też anektować rzeczy stworzone wspólnie z innymi, przede wszystkim w słynnym „Teatrze osobnym". A gdy oddalał się na chwilę w trakcie rozmowy, to przyjaciele twierdzili, że po to, by zapisać z niej coś, co później wykorzysta.

Gdy natomiast Sobolewski wdaje się w analizę jego twórczości, bywa bezkrytyczny w swym podziwie. Nieco naiwne jest wielokrotnie powtarzana przez niego opinia, że utwory Białoszewskiego cieszą się obecnie niesłychanym powodzeniem. On raczej czeka na ponowne odkrycie. W jego pisaniu dominują, jak sam określił „skróty ludzkich charakterów w ich odruchach, przywyczajonkach, opiniach", więc ta lapidarność stylu i języka doskonale przystaje do naszych czasów. Po lekturze „Tajnego dziennika" można uznać Białoszewskiego za pierwszego blogera. Tyle że we współczesnych tekstach dominuje językowa nonszalancja, a on po mistrzowsku bawił się słowem.

Reklama
Reklama

Tadeusz Sobolewski, Człowiek Miron, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012

Bez niej wejście w świat Białoszewskiego staje się wędrówką po labiryncie.

Dzięki biografii „Człowiek Miron" wiemy nie tylko, kim byli Lu, Le, Jot czy Kicia-Kocia. Sobolewski rozszyfrowuje te tajemne skróty, których pełno w dzienniku. Kreśli sylwetki osób bliskich poecie, a one nabierają dla nas realnych cech. Przede wszystkim jednak przestajemy gubić się w gąszczu codziennych zdarzeń, które Białoszewski opisywał. Zaczynamy rozumieć, które z nich były błahe, które zaś istotne. Tych drugich jest zdecydowanie więcej, bo miał cudowną umiejętność przetwarzania banalnej codzienności w najwyższej klasy poezję.

Reklama
Literatura
Złota Era VHS: kiedy każdy film był wydarzeniem, a van Damme Bogiem
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Literatura
Sokół wydaje powieść „Wesołych Świąt”. Debiut rapera
Literatura
Marek Krajewski: Historia opętań zaczęła się od „Egzorcysty”
Literatura
Marek Krajewski: Historia pewnego demona. Zaczęło się od „Egzorcysty"
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Literatura
Powieść o kobiecie, która ma siłę duszy. Czy Tóibín ma szansę na Nobla?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama