
Anna Kamińska,
Miastowi.
Slow food
i aronia losu
,
Aktualizacja: 29.07.2012 16:00 Publikacja: 29.07.2012 16:00
Foto: Uważam Rze
Trio
Lubię wieś i kiedy się da, biorę rower i zmykam za miasto, ale jednocześnie opcja, że o godz. 22 skończą mi się papierosy, a do najbliższego sklepu będę miał np. 30 km, sprawia, że popadam w silne stany lękowe, a na koniec dostaję nerwowej czkawki.
Nic też dziwnego, że z pewnym dystansem podchodziłem do książki Anny Kamińskiej, w której reporterka postanowiła opowiedzieć historię dziwaków, którzy z własnej woli zdecydowali się rzucić w diabły swoje dotychczasowe życie, spakowali plecaki i wyjechali na wieś, by wieść tam życie zgodnie z rytmem natury, nie zaś korporacyjnym reżimem. Wszystko piękne – pomyślałem – miło siedzieć w Bieszczadach, gapić się na barany i bimbać od rana do nocy, ale powietrzem żyć się nie da. Korzonkami się żywić? Złapać jakąś owcę, ogolić i wydziergać sobie portki?
Wszystkie te myśli przebiegły mi przez głowę, zanim zdecydowałem się otworzyć „Miastowych...". Kiedy w końcu to zrobiłem, na głowę wylał mi się kubeł lodowatej wody. Dlaczego? Otóż są to opowieści o ludziach przede wszystkim genialnie przedsiębiorczych, których ucieczka z miejskiego chaosu wcale nie oznaczała braku odwagi w mierzeniu się z życiem, lecz przeciwnie – nowe wyzwanie, któremu sprostali z istną wirtuozerią. Oto pewna para ze Szczecina wylądowała w Bieszczadach i żyje wygodnie, utrzymując się z agroturystyki. Ktoś inny, na Dolnym Śląsku, wbrew zdrowemu rozsądkowi zaczął hodować aronię. Dziś jest największym w Polsce producentem tego owocu, a przy okazji doskonałej podobno nalewki Aronia Losu. Jeszcze ktoś inny, gdzieś nad Odrą, otwiera winnicę, produkuje wino i staje się międzynarodową sensacją. No bo kto by w Europie pomyślał, że w takiej Polsce również mieszka Dionizos?
Kim są ci wszyscy ludzie? Nawiedzonymi hipisami, dla których szczytem szczęścia jest chodzenie boso po trawie? Przeciwnie. Są bardzo świadomymi postaciami, które zdecydowały się podjąć ryzyko i wygrały wszystko – żyją w swoim tempie, są niezależne, a zarabiają dość, żeby nie martwić się o emeryturę. Czego chcieć więcej?
To nie jest wielka książka. Kamińskiej daleko do tytułu mistrza reportażu. Te krótkie tekściki rozsiewają jednak tyle optymizmu, że może jeszcze przemyślę opcję dojeżdżania 30 km po papierosy...
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Uważam Rze
W podcaście „Rzecz o książkach” rozmawiamy o książce „Bałtyk. Podróż literacka” Tora Eysteina Øveråsa z jej lite...
Muzea PRL – a jest ich co najmniej kilka – cieszą się sporym powodzeniem, a zwiedzający z zainteresowaniem ogląd...
Karkonosze, szkoła mundurowa, seria tajemniczych zgonów i młoda policjantka Lena Silewicz działająca pod przykry...
W nowym odcinku Rzeczy o Książkach autor „Dygotu”, „Horyzontu” i „Święta ognia” opowiada o powieści, którą właśn...
Niech czytelnik sprawdzi, jaki jest Hemingway Bronisława Zielińskiego, który dzielił z nim wiele doświadczeń, a...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas