Jest polskim paradoksem, że Jerzego Giedroycia, twórcę wizji niepodległej Rzeczypospolitej, szefa Instytutu Literackiego i paryskiej „Kultury" (nagrodę jego imienia przyznaje nasza redakcja) oraz Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, niegdyś autora „Plusa Minusa", podzielił dopiero stosunek do wolnej Polski.
Jednak zanim do tego w 1996 roku doszło, tworzyli instytucję, której znaczenia dla wolnej Polski przecenić się nie da. Możemy to prześledzić w opublikowanej właśnie po raz pierwszy korespondencji. Tom pierwszy przybliża lata 1944–1966. Na tom drugi, obejmujący także czas sporu o politykę Tadeusza Mazowieckiego i Adama Michnika, poczekamy do jesieni. Nie zabraknie uwag o Jarosławie Kaczyńskim.
Ponad dyktaturami
Wszystko się zaczęło, gdy w wyniku Jałty droga do Polski dla żołnierzy armii generała Andersa została zamknięta. Wtedy Giedroyć, pokiereszowany przez rozgrywki między dawnym obozem sanacji i generała Sikorskiego, i Herling – więzień gułagu, uczestnik bitwy pod Monte Casino – nawiązali bliższą współpracę.
Jak wspomina Marek Żebrowski, na początku 1946 r. Jerzy Giedroyć uzyskał akceptację generała Andersa dla utworzenia Instytutu Literackiego w Rzymie. W czerwcu 1947 r. opublikowano pierwszy numer „Kultury". Kolejny, podwójny, ukazał się w Paryżu, dokąd Instytut przeniósł się w październiku tego roku.
Na korespondencję gigantów emigracji składają się listy i pocztówki. Przyszły autor „Dziennika pisanego nocą" nie słynął z wylewności, ale pisał do Giedroycia: „Sądzę, że to jest najpiękniejszy pisarski, ludzki aspekt epistolografii: ta właśnie pomoc, jaką można dać i jaką można otrzymać, wymieniając listy z ludźmi bliskimi".