Nie chodzi o to, że sukcesu nie ma. On jest, i to niewątpliwy. Tylko że czytając analizę Bartosza Marczuka, publicysty i redaktora „Rzeczpospolitej", nie sposób się opędzić od myśli, o ile ten sukces mógłby być większy.
Marczuk zastosował zabieg prosty, lecz niesłychanie skuteczny: wziął na warsztat 20 mitów, które funkcjonują w naszym kraju. Od niezachwianej wiary w wypłacalność ZUS w przyszłości, poprzez zasadność przywilejów dla różnych grup zawodowych i skuteczność becikowego, aż po rzekomo zbawienny wpływ najróżniejszych obciążeń dodawanych do kosztów pracy. I obala je w sposób niezwykle przekonywający.
Mity po prostu w żaden sposób nie wytrzymują konfrontacji z obficie przytaczanymi przez Marczuka liczbami. Gdyby pozbyć się rozmaitych mechanizmów rządzących naszą rzeczywistością, Polska byłaby państwem bogatszym, lepiej rządzonym i wbrew pozorom bardziej sprawiedliwym.
Tylko że mało komu na tym zależy. Polska zżyła się z mitami i – poza kilkoma wyjątkami – nie widać donośnych głosów, by na przykład zreformować absurdalny i mało skuteczny system pomocy rodzinie. Jakoś on tam sobie funkcjonuje, pochłania masę pieniędzy, a że nie zmienia rzeczywistości poprzez chociażby stwarzanie szans dzieciom z rodzin wielodzietnych ?– trudno.
Dlatego niespecjalnie przekonuje mnie podtytuł książki Marczuka: ?„20 mitów, którymi władza ogłupia społeczeństwo". Władza, cierpiąca na permanentny brak odwagi, już raczej odrobiła lekcję. Teraz swoje dokładają media, które na potęgę zaczęły kupować pseudosocjalną mitologię, oraz chyba my sami, którzy boimy się wszelkich zmian. A jeżeli rzeczywiście ZUS stanie się kompletnym bankrutem? Przecież takie ryzyko pojawi się za kilkadziesiąt lat, a na razie jakoś to będzie.