Juliusz Słowacki, poeta, który grał na giełdzie

Był duchowym mistrzem Józefa Piłsudskiego i pokolenia Kolumbów, piewcą polskiej wolności, ale i krytykiem naszych słabości.

Publikacja: 03.09.2019 19:11

Juliusz Słowacki na pocztówkowej apoteozie Józefa Piłsudskiego

Juliusz Słowacki na pocztówkowej apoteozie Józefa Piłsudskiego

Foto: EAST NEWS

Dwa skrajnie różne wizerunki ma dziś Słowacki, autor frazy z wiersza „Testament mój": „A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei,/ Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!", która stała się credo tragicznej generacji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Podkreślił to tytułem „Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński w książce o Szarych Szeregach.

Niepublikowany wiersz Juliusza Słowackiego

Dyplomata i finansista

Z kolei w wydanej w 1937 r. „Ferdydurke" Witold Gombrowicz pisał: „Dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? (...) Dlatego, panowie, że Słowacki wielkim poetą był!" (...). „Jak to nie zachwyca Gałkiewicza, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Gałkiewiczowi, że go zachwyca".

Dziś słowa te stanowią alibi dla lekceważenia Słowackiego, choć intencją Gombrowicza było tylko napiętnowanie bezmyślnego procesu nauczania o „romantycznym narodowym wieszczu". Stał się literackim bohaterem II RP również ze względu na kult, jakim otaczał go Józef Piłsudski.

Współtwórca odzyskania niepodległości, który walczył z rosyjskim zaborcą i stworzył Legiony, wolał autora nawołującego hasłem „Polska Winkelriedem narodów" do czynu niż Mickiewiczowskiego „Chrystusa narodów" . Znaczenie odegrała stworzona przez Słowackiego filozofia genezyjska, wyrażona w „Genezis z ducha" i „Królu-Duchu" podkreślająca rolę jednostki i narodu w historii, akcentująca wyższość ducha na materią.

Po zamachu majowym w 1927 r. Piłsudski doprowadził do sprowadzenia ciała poety z Paryża na Wawel. Powiedział: „W imieniu Rządu Rzeczypospolitej polecam Panom odnieść trumnę Juliusza Słowackiego do krypty królewskiej, bo królom był równy".

Pierwszą próbę pochówku podjęto w 1909 r., ale hierarchowie nie mogli zapomnieć „Kordiana" i krytyki papieża Grzegorza XVI, który potępił powstanie listopadowe i nakazał lojalność wobec Rosji. Słowacki dobrze się orientował, bo pracował w powstańczym Biurze Dyplomatycznym ks. Aleksandra Czartoryskiego, był emisariuszem do Paryża i Londynu. I był osobą praktyczną i niezależną. Od 1829 r. pracował w Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu, której podlegały podatki. Inwestował na paryskiej giełdzie, kupił papiery francuskiej kolei, sam finansował druk poezji.

Dwa bogi

Na odbiór Słowackiego miały wpływ jego relacje i potyczki ze starszym Adamem Mickiewiczem, który będąc gościem wileńskiego salonu matki Juliusza, Salomei – opisał jej drugiego męża doktora Becu, ojczyma poety, w III części „Dziadów" jako rosyjskiego kolaboranta. Słowacki domagał się pojedynku. Ale doszło tylko do słownego, improwizowanego w 1840 r. na uczcie u Januszkiewiczów.

Dziś porównywany jest on do freestyle'owego pojedynków raperów. Mickiewicz wspominał: „Było to dobre, bo wszyscy ludzie różnych partii rozpłakali się i bardzo nas pokochali, i na chwilę wszyscy napełnili się miłością. W te chwile duch poezji był ze mną". Słowacki dodał w „Beniowskim": „Bądź zdrów! – A tak się żegnają nie wrogi,/ Lecz dwa na słońcach swych przeciwnych – Bogi".

Nikt nie podważy poetyckiej wielkości i dorobku autora „Pana Tadeusza", ale gdyby dociekać, skąd wywodzi się polska martyrologia i mitomania, to jest ich literackim ojcem właśnie Mickiewicz, który nie cierpiał zbytnio po deportacji z Wilna, nie brał udziału w powstaniu listopadowym, tylko budował patriotyczny wizerunek w literaturze.

Słowacki tworzył w dramatach polską i słowiańską mitologię, wolną od sentymentalnego idealizmu, bliską Szekspirowi. Świadczy o tym m.in. krwawa „Balladyna" i „Lilia Weneda" o najeździe Lechitów na Wenedów oraz o niedającym się załagodzić wewnętrznym podziale Polaków.

Rozgrywający się na Podolu po powstaniu listopadowym „Fantazy" nie jest idealistycznym obrazem szlachty walczącej z caratem, tylko krytyką ludzkich i społecznych relacji opartych na pieniądzu. W „Horsztyńskim" ważny jest motyw zdradzieckiego hetmana Szymona Kossakowskiego.

Wystawiając „Księdza Marka", Michał Zadara przyglądał się poprzez konfederację barską straceńczemu kultowi śmierci wiązanemu z odbiorem powstania warszawskiego. Sam Słowacki nie pomijał wątków antysemityzmu (również w „Śnie srebrnym Salomei"). Wątki polsko-ukraińskie pojawiają się w „Mazepie".

Polska słabość

W „Samuelu Zborowskim" przypominał ustrojowy konflikt kanclerza Jana Zamoyskiego i Samuela Zborowskiego. Po katastrofie smoleńskiej polityczne odniesienia odgrzał Jarosław Marek Rymkiewicz. Jak Słowacki uważał, że bunt polskiej szlachty po śmierci Zborowskiego przeciwko tyranii króla uformował polskie poczucie wolności. Krytykował to Jerzy Jarocki w „Sprawie" w Teatrze Narodowym. Wskazał na lucyferyczne źródła polskiej anarchii.

Daje do myślenia „Kordian". Wystawiając go w Narodowym, Jan Englert przypomniał, że największym wrogiem Polaków jest psychiczna słabość w chwili decydującego starcia.

Dwa skrajnie różne wizerunki ma dziś Słowacki, autor frazy z wiersza „Testament mój": „A kiedy trzeba – na śmierć idą po kolei,/ Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!", która stała się credo tragicznej generacji Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Podkreślił to tytułem „Kamienie na szaniec" Aleksander Kamiński w książce o Szarych Szeregach.

Niepublikowany wiersz Juliusza Słowackiego

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Literatura
Urszula Kozioł laureatką Nagrody Literackiej Nike 2024
Literatura
„Sprawa Wagera” Davida Granna. Kanibale byli i są wśród nas
Literatura
Masłowska i ludzie bezradni. "Magiczna rana", ciąg dalszy polskiego chaosu i miraży
Literatura
Dorota Masłowska ma dokonać przełomu