Oba dowcipy przejęte są wprost z oryginału, przełożone bezpośrednio na język polski. Pacyfikowanie matki... Myślę, że te słowa nie są kierowane do konkretnego odbiorcy. Domyślam się, że podobnie jak cały film, którego bohaterem jest nastoletni pingwin i w którym roztrząsane są problemy jego rówieśników, mają trafiać do nastolatków. Pierwotnie pingwin Cody był czternastolatkiem. Potem twórcy filmu doszli do wniosku, że bezpieczniej będzie mówić, że ma on 18 lat. Obawiali się oburzenia tym, że niepełnoletni wyruszył w świat bez konsultowania tego z rodzicami. Jest to, moim zdaniem, przejaw przesadnej nerwowości, zwłaszcza że chodzi o informacje podawane w bajce.
[b]Myśli pan, że na bajkę o pingwinach wybrali się ludzie osiemnastoletni?[/b]
Znam wielu dorosłych, którzy chodzą na tego typu filmy. Wybierają te, które nie charakteryzują się wysokim stopniem naiwności i oferują dobry dowcip. Wśród widowni animacji dubbingowanych w Polsce widuję rodziców z brzdącami, ale są też dorośli bez dzieci, a także nastolatki. Co innego wywołuje w nich wesołość i śmieją się w różnych momentach filmu. Wszyscy wyglądają na zadowolonych.
[b]Korzysta pan czasem z języka dzieci w wieku 6 – 12 lat ?[/b]
Czasami tak. Natomiast nie istnieje tak naprawdę, w moim rozumieniu i w rozumieniu językoznawczym, przestrzeń językowa zarezerwowana wyłącznie dla dzieci. Są w ich języku cechy charakterystyczne – prostota, nieskomplikowana składnia, skróty myślowe. Mogę próbować naśladować ten język, ale tylko w odniesieniu do dziecięcych bohaterów. Trudno bowiem wyobrazić sobie bajkę, w której szalony naukowiec lub czarnoksiężnik mówi jak sześciolatek. To zdarza się w uproszczonych leksykalnie historiach typu „Ulica Sezamkowa” czy „Teletubisie”. Ale filmy, przy których pracuję, kierowane są również do starszej publiczności.
[b]Dlatego dorosła pszczoła może pozwolić sobie na dowcip z cykadą.[/b]