„Ringo był gwiazdą, zanim go spotkaliśmy“ – wspominał Lennon. Inspirowali się grą Starra Phil Collins z Genesis i Dave Grohl z Nirvany. Grał niezwykle nowocześnie, ale zabrakło mu talentu kompozytorskiego. Dlatego koledzy napisali dla niego m.in. „Yellow Submarine“. W „With a Little Help from my Friends“ Ringo nie podobał się fragment tekstu: „co zrobicie, kiedy nie trafię w dźwięk“, ponieważ z całego kwartetu popełniał najmniej błędów w czasie sesji nagraniowych. Ostatecznie ciepły, a jednak ociężały baryton Ringa nie wytrzymał konkurencji z bogatą soulową reinterpretacją Joe Cockera. Wokalista był kiedyś z zespołem Starra zaproszony na wspólny koncert. Unikał spotkania, żeby nie wprawiać eksbitelsa w zakłopotanie.
Kłopotliwych sytuacji było więcej. Ostatnio Ringo promował z Paulem widowisko „Love“ z piosenkami czwórki w programie słynnego amerykańskiego prezentera Larry’ego Kinga, który zwracał się do niego per... George. Interweniował McCartney: „To Ringo, a nie George!“. Trzy dekady wcześniej, gdy królowa Elżbieta II przyznawała muzykom odznaczenia Kawaler Brytyjskiego Imperium, zauważyła, że perkusista jest najstarszy, i zapytała, czy to on założył grupę. Dołączył do niej ostatni. W 1962 r. zastąpił Pete’a Besta. Ale i wtedy miał pecha. Nie przypadł do gustu producentowi George’owi Martinowi, który nie zgodził się, by nagrywał pierwsze single „Love Me Do“ i „Please Please Me“. Wystąpił dopiero na debiutanckim albumie.
Ringo jest najbardziej bezpretensjonalnym i sympatycznym z Beatlesów. Kiedy w Royall Albert Hall miał wystąpić na koncercie pamięci Harrisona, miał gorętsze powitanie niż Paul czy Eric Clapton. Powtarzane przez niego słowa: „Miłość i pokój“, którym towarzyszy nieodłączny znak zwycięstwa – płyną bowiem prosto ze szczerego i prostodusznego serca. Zawsze bawił i rozśmieszał. „Większą część nakładu wciąż przechowujemy w naszych domach“ – komentował sukcesy debiutanckich nagrań. Jego absurdalne poczucie humoru sprawiło, że stał się głównym bohaterem filmu „Help“. W scenie oko w oko z bengalskim tygrysem ludojadem ratował się odśpiewaniem „Ody do radości“ Beethovena. Chociaż nie potrafił pływać, z radością skakał w wielometrową oceaniczną głębię przy Bahamach. Podczas pierwszej wizyty w Ameryce nabijał się z paparazzich – zabrał im kilkanaście aparatów i objuczony nimi pytał zaskoczonych kolegów: „Czy mogę zrobić tylko jedno zdjęcie?!“.
Śmieje się przez całe życie, chociaż dzieciństwo w zniszczonym bombardowaniami Liverpoolu nie było wesołe. Ojciec rzucił dom, a matki nie stać było nawet na bilet autobusowy. Na szczęście dziadek był cukiernikiem i nawet podczas wojny w domu nie brakowało słodyczy. Jednak Ringo dużo chorował. W dzieciństwie aż dwa lata spędził w szpitalu. Nie chodził do szkoły. Nauczył się czytać, kiedy miał dziewięć lat. Ale właśnie w szpitalu zaczął grać na instrumentach perkusyjnych. W protestanckim chórze śpiewał dla pieniędzy. Otarł się o młodzieżowe gangi. To dlatego Martin nie widział go w zespole. Już w Hamburgu, gdzie Beatlesi spotkali go pierwszy raz, robił groźne wrażenie. Jednocześnie imponował czerwonym garniturem i muszką. Kiedy klepiący biedę John i Paul złożyli mu propozycję współpracy – był bogaty, jeździł własnym samochodem. Później role się odwróciły – miał tylko 2 procent udziałów w zyskach ze sprzedaży nagrań. Ale pieniądze nie były dla niego najważniejsze. Dlatego najbardziej z grupy przeżywał to, że od czasu „Sierżanta Pieprza“ muzycy zaczęli się kłócić i nagrywać osobno. Gdy koledzy zapomnieli o nim podczas rejestracji „Białego Albumu“, wkurzył się i pływał na jachcie przyjaciela Petera Sellersa, do którego zbliżyło go poczucie humoru. To wtedy skomponował „Octopus’s Garden“. Wrócił do studia, gdy otrzymał telegram o treści: „Jesteś najlepszym rockandrollowym perkusistą na świecie. Kochamy Cię, wracaj!“.
Ringo szukał swojej szansy w filmie. W 1968 r. wystąpił w „Candy“ u boku Marlona Brando, Richarda Burtona i Waltera Matthau. Beatlesi próbowali go udobruchać, prosząc o nagranie pierwszej perkusyjnej solówki na „Abbey Road“. Wypadł znakomicie. Kiedy grupa się rozpadała, kręcił „The Magic Christian“ z Sellersem.