W latach 30. XX wieku świetnie zapowiadał się na studiach w warszawskim konserwatorium, ale wyjechał do Paryża. Lata II wojny spędził w Szwecji, komponował muzykę do przedstawień Ingmara Bergmana. Potem osiadł w USA, gdzie zaproponowano mu stanowisko dyrektora muzycznego wytwórni MGM, ale on wolał zająć się własną twórczością, wolną od wszelkich zobowiązań komercyjnych.

Roman Maciejewski nie dbał o swą spuściznę, jego ocalałymi rękopisami zajmuje się mieszkający w Warszawie brat. Część utworów nadal czeka na publiczne wykonanie.

Dziełem życia Romana Maciejewskiego jest wielkie requiem „Missa pro defunctis”. Tym utworem rozpoczęto wczoraj tegoroczną Poznańską Wiosnę Muzyczną. W sobotę zaś requiem wykonano w Lesznie, gdzie kompozytor mieszkał w dzieciństwie i gdzie spoczęły jego prochy.

Requiem Romana Maciejewskiego odkrył zresztą nie tylko Poznań. W tym roku utworu będzie można posłuchać w wielu miastach, m.in. w Bydgoszczy, Krakowie, Warszawie i Łodzi. A w kwietniu w Warszawie odbędzie się prawykonanie suity Maciejewskiego opracowanej na podstawie teatralnej muzyki pisanej dla Bergmana.