Reklama
Rozwiń
Reklama

Opera z dawką metafizyki

„Madame Butterfly” w Izraelu. Mariusz Treliński wciąż jest w formie. Jak kiedyś w Warszawie, tak teraz w Tel Awiwie jego spektakl zafascynował. Także Donalda Tuska

Publikacja: 11.04.2008 02:40

Opera z dawką metafizyki

Foto: Rzeczpospolita

– Z Polski? Na „Madame Butterfly” – pytał taksówkarz, gdy, krążąc po zatłoczonych uliczkach Tel Awiwu, jechaliśmy pod budynek opery izraelskiej. – Byłem na próbie generalnej. Piękne przedstawienie – pokiwał głową z uznaniem.

– Rzeczywiście przyjęcie opery przez publiczność przedpremierową było znakomite. Dawno nie pamiętam takich owacji – potwierdza dyrektor artystyczny opery w Tel Awiwie Michael Ajzenstadt. – Jestem przekonany, że inscenizacja Trelińskiego odniesie sukces.

Na dziesięć zaplanowanych spektakli bilety świetnie się sprzedają. – W mediach „Madame Butterfly” istnieje od dawna – zauważa Omer Laor z agencji PR analizującej zainteresowanie Rokiem Polskim w Izraelu. – Zresztą o festiwalu publikacji jest wyjątkowo dużo. Dominują dwa wątki: osobisty, odwołujący się do polskich korzeni autorów, i spektakl Trelińskiego.

Owacje po premierze były gorące, choć bez spontanicznego entuzjazmu, jaki towarzyszył próbie generalnej. Podczas inauguracji Roku Polskiego w Izraelu na widowni zasiadło wielu oficjalnych gości. Ale przedstawienie odniosło kolejny sukces: premier Donald Tusk, który według programu pobytu w Izraelu miał być tylko na pierwszej części, został do końca, gdyż bardzo mu się „Madame Butterfly” podobała.

Treliński powtórzył inscenizację z Opery Narodowej sprzed dziewięciu lat, wykorzystując dekoracje Borisa Kudlićki oraz kostiumy Magdaleny Tesławskiej i Pawła Grabarczyka. Spektakl wytrzymał próbę czasu. Nie straciło walorów stylistyczne połączenie dawnych japońskich sztychów i współczesnych komiksowych mang. Pięknie wciąż prezentują się stroje wzorowane na pomysłach współczesnych projektantów mody.

Reklama
Reklama

Natomiast na scenie w Tel Awiwie, mniejszej od warszawskiej, lepiej można ocenić precyzję pracy reżysera. Akcja toczy się przecież w specyficznym, powolnym tempie, każdy ruch i gest jest ważny. W wykreowanym przez Trelińskiego świecie dramat tytułowej bohaterki przemawia z większą siłą niż w inscenizacjach tradycyjnych, zamieniających operę Pucciniego w kiepski melodramat. Jest tu prawda ludzkich uczuć, a także dawka metafizyki, którą dodają trzy tajemnicze postacie służących, odtwarzane przez polskich mimów. Opiniotwórczy dziennik „Haaretz” w popremierowej recenzji wysoko ocenił pracę naszych realizatorów, lepiej niż wykonawców, choć trójka z nich dodała wartości przedstawieniu. Australijczyk Jonathan Summers subtelnymi środkami wokalnymi stworzył postać konsula Sharplessa, serbski tenor Zoran Todorovich jako Pinkerton dał przykład pięknego tenorowego śpiewania, a Japonka Hiromi Omura była naturalną i szczerą Butterfly. Brakowało jedynie emocji w grze orkiestry, którą prowadził Daniel Inbal.

Na pytanie, jak Tel Awiw odkrył warszawską inscenizację, dyrektor Michael Ajzenstadt odpowiada: – Świat operowy jest w gruncie rzeczy mały, wiadomości o dobrych spektaklach rozchodzą się szybko. A poza tym wciąż szukamy partnerów do koprodukcji, bez nich teatr nie może funkcjonować. Liczę więc na współpracę z Warszawą.

Miałem do dyspozycji międzynarodowy zespół, choć w tym teatrze jest wyjątkowo dużo artystów z Rosji. Po raz kolejny przekonałem się, jak wielki wpływ na kształt przedstawienia mają wykonawcy. W moich inscenizacjach „Madame Butterfly” tytułową bohaterką były Polki, Chinki czy Rosjanki, teraz Japonka Hiromi Omura, która wniosła świeżość i autentyzm. Rozmawiam już o kolejnych planach, dyrekcja opery w Tel Awiwie jest zainteresowana przeniesieniem warszawskiej „Damy pikowej”, padła też bardzo interesująca propozycja całkowicie nowej inscenizacji: „Lulu” Berga. Są to jednak pomysły możliwe do zrealizowania po 2010 roku.

not. j. m.

Jacek Marczyński z Tel Awiwu

– Z Polski? Na „Madame Butterfly” – pytał taksówkarz, gdy, krążąc po zatłoczonych uliczkach Tel Awiwu, jechaliśmy pod budynek opery izraelskiej. – Byłem na próbie generalnej. Piękne przedstawienie – pokiwał głową z uznaniem.

– Rzeczywiście przyjęcie opery przez publiczność przedpremierową było znakomite. Dawno nie pamiętam takich owacji – potwierdza dyrektor artystyczny opery w Tel Awiwie Michael Ajzenstadt. – Jestem przekonany, że inscenizacja Trelińskiego odniesie sukces.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama