Chińska demokracja Police

Rozmowa ze Stewartem Copelandem. Założyciel i perkusista Policjantów przed pierwszym koncertem w Polsce (26 czerwca) opowiada o spotkaniu Stinga i o męskiej rywalizacji w zespole. Wspomina, jak rozpadało się trio i jaką ma frajdę, grając znowu razem.

Aktualizacja: 10.05.2008 03:31 Publikacja: 09.05.2008 19:16

Stewart Copeland (1952), perkusista The Police, jest założycielem grupy. Pochodzi ze szpiegowskiej r

Stewart Copeland (1952), perkusista The Police, jest założycielem grupy. Pochodzi ze szpiegowskiej rodziny: ojciec pracował dla CIA, matka dla British Intelligence. Do szkoły chodził w Bejrucie, studiował w Berkeley. Napisał muzykę m.in. do filmów „Wall Street”, „Simpatico”, „Rapa Nui”, zdobył Złoty Glob za „Rumble Fish”. Komponował opery i balety

Foto: Materiały Promocyjne

Jak założył pan The Police?

Stewart Copeland:

Rzecz działa się w Newcastle, oglądałem niezbyt dobry zespół jazzowy grający mało znaczący uniwersytecki koncert. Nagle z nieba spłynął snop złotego światła i spoczął na sylwetce, która każdemu inteligentnemu facetowi musiała się skojarzyć z greckim bogiem Apollinem. Gość grał na basie w nieprawdopodobny sposób, jakiego wcześniej nie widziałem. W chwilę później okazało się, że śpiewa równie niesamowicie. To był Sting. Postanowiliśmy założyć zespół, ale nasze początki to historia walki i zmagań. Z jądra ciemności wydobył nas geniusz gitary, czyli Andy Summers. Dopiero z nim stworzyliśmy harmonijną całość.

Czy nazwa The Police ma związek z pana tatą, który służył w CIA?

A skąd! Podobała mi się nazwa The Clash, ale była już zajęta.

Czy był pan wściekły, gdy zespół rozpadł się po nagraniu znakomitego albumu "Synchronicity"?

Wprost przeciwnie. Byłem szczęśliwy, że będę miał nareszcie chwilę spokoju, bo żyliśmy pod wielką presją oczekiwań. Jeszcze przed "Synchronicity" wiedzieliśmy, że Sting odkrył w sobie talent aranżera i producenta. Chciał dopieszczać nagrania, co nie pasowało do surowej stylistyki The Police. Widać było, że zamierza panować nad wszystkimi etapami powstawania płyt, do czego ja i Andy byliśmy zbędni.

Spodziewał się pan, że Sting w końcu do pana zadzwoni i zaproponuje powrót The Police?

Spodziewałem się, ale nie myślałem o tym zbyt wiele i w końcu o sprawie zapomniałem..

A co pana najbardziej zaskoczyło podczas zeszłorocznych koncertów?

Nie przypuszczałem, że będę podniecony naszym powrotem jak dzieciak. Wszyscy byliśmy zaskoczeni, jak bardzo emocjonalne reakcje wywołują w nas występy. Jesteśmy facetami po pięćdziesiątce, tymczasem grając piosenki skomponowane, kiedy byliśmy 30 lat młodsi, czujemy, że dziś mają jeszcze więcej energii niż wtedy. Przekonały nas o tym również reakcje słuchaczy.

Oglądałem koncert The Police w Monachium. Robiliście wrażenie bardzo demokratycznej grupy. Ale może się mylę i jednak macie lidera?

W naszym zespole panuje dziś demokracja – to jest niezbity fakt, ale to demokracja typu chińskiego! Liderem jest ten, kto stosuje wobec pozostałych muzyków najwięcej przemocy i robi to najskuteczniej. Sting ma najłatwiejszą sytuację, ponieważ skomponował najwięcej piosenek i jest najlepszym wokalistą pośród nas. Dlatego oficjalnie to on jest naszym liderem. Ale kiedy tylko staje się dla nas zbyt serdeczny, wykorzystujemy moment słabości i robimy wszystko, żeby przejąć władzę. Mój styl rządzenia nazwałbym pasywną agresją. Wychodzę z założenia, że jeśli koledzy nie dostosują się do mnie – nic nie mogą zrobić. Ale kłócimy się w różnych konfiguracjach. Czasami jestem w sojuszu ze Stingiem, a czasami przeciwko niemu – z Andym.

Czy Sting i Summers zmienili się od czasu waszego rozstania?

Świat się zmienił, wszyscy się ożeniliśmy, mamy dzieci, a mimo to wciąż czujemy się jak kumple z liceum. Sting to Lew Judy, cesarz Etiopii, patron wszystkich wyznawców reggae. Niezwykle kreatywny artysta o osobowości poety, który stara się uszlachetniać wszystkie nasze pomysły. Co może wszystkich zaskakiwać, prywatnie jest człowiekiem bardzo cichym, spokojnym, wręcz introwertycznym, czyli przeciwieństwem tego, co można oglądać na koncercie. Andy to rodzaj sk.... Jeśli chodzi o wzrost – jest malutki, ale w jego niewielkim ciele skumulowało się tyle energii, że żadnemu facetowi nie radzę wchodzić mu w drogę. Relacje z Andym przypominają taniec na wulkanie. Jeżeli mamy problemy z wytwórnią fonograficzną – to właśnie jego wysyłamy na rozmowy. A co mogę powiedzieć kobietom? Uważajcie, bo to macho!

A pan?

Jestem osobą niezwykle zrelaksowaną. Zawsze robię to, co lubię. Tylko to, co lubię.

Czy skomponowaliście albo nagraliście ostatnio jakąś nową piosenkę?

Nie. Nie mamy żadnych nowych piosenek. Wróciliśmy tylko po to, żeby grać stare. Ale indywidualnie każdy z nas ma jakieś plany.

Kto pana zachęcił do komponowania muzyki filmowej?

Francis Ford Coppola. Zadzwonił z propozycją, żebym napisał ścieżkę dźwiękową do jego filmu "Rumble Fish". Nie wiedziałem, że to będzie takie trudne. Czułem się rozdarty – z jednej strony zale- żało mi na pięknych dźwiękach, z drugiej odzywał się we mnie instynkt perkusisty, który chciałby pohałasować. W końcu jednak zawsze myślę: co mnie flet i skrzypce obchodzą? I zaczynam bębnić.

Kto jest dziś najlepszym perkusistą?

Ja, bo znalazłem się na majowej okładce "Modern Drummer" jako perkusyjna legenda nr 1. A kto będzie najlepszy w czerwcu? Zobaczymy!

The Police zagrają w Chorzowie 26 czerwca. Policjanci spotkali się po raz pierwszy po latach w 2007 r. na gali Grammy.

Zeszłoroczną trasą uczcili 30-lecie powstania grupy. 53 występy obejrzało 1,5 mln ludzi, co przyniosło 83 mln funtów wpływów. Przez dwie godziny grają największe przeboje, m.in. "Roxanne", "Every Breath You Take", "King of Pain" i "Synchronicity".

Są jeszcze bilety. Choć na najlepsze miejsca karty wstępu już wyprzedano, można jeszcze kupić wejściówkę na płytę (135 zł), miejsca siedzące (160, 190 zł) i do sektora VIP (1100 zł). Przed gwiazdą wystąpi amerykańska formacja Counting Crows, znana m.in. z przeboju "Accidentaly in Love" z filmu "Shrek 2".

Jak założył pan The Police?

Stewart Copeland:

Pozostało 99% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla