Metallica nie rdzewieje

Początek europejskiego tournée w Chorzowie: 28 maja 60 tysięcy polskich fanów obejrzy koncert zespołu. Są u nas najpopularniejszą zagraniczną gwiazdą. Sprzedali 1,5 mln albumów

Aktualizacja: 24.05.2008 08:29 Publikacja: 23.05.2008 20:08

Lider zespołu James Hetfield podczas koncertu charytatywnego na rzecz The Silverlake Conservatory of

Lider zespołu James Hetfield podczas koncertu charytatywnego na rzecz The Silverlake Conservatory of Music w Los Angeles

Foto: AP

Metallica ma do Polski sentyment, bo gdy nie była jeszcze popularna tak jak dziś, podczas pierwszej wizyty w 1987 r. publiczność przez dwa wieczory wypełniała katowicki Spodek. Muzycy uwielbiają naszą kuchnię. Gdy odlatują, na pokładzie prywatnego odrzutowca mają zapasy pierogów i bigosu.

W 1983 r. obudzili znudzony muzyczny świat trzęsieniem ziemi. Ich debiutancki album "Kill 'em All" brzmiał jak nacierający czołg – gitary Kirka Hammetta i śpiewającego Jamesa Hetfielda grały równocześnie ten sam riff, zaś perkusista Lars Urlich wybijał rytm jednocześnie na dwóch basowych bębnach. Okładka przedstawiająca młotek w kałuży krwi otwierała pierwszy rozdział opowieści o nowym zbuntowanym amerykańskim pokoleniu. Niby wszystko było OK. Młodzi nie pamiętali II wojny światowej ani konfliktu w Wietnamie, ale byli zarażeni frustracją rodziców, którzy wchodzili w dorosłe życie z marzeniami o hipisowskiej rewolucji, a kończyli, robiąc kasę i rozwodząc się.

– Mieliśmy trudne dzieciństwo, szukaliśmy ujścia dla rodzącej się w nas agresji. Znaleźliśmy je w muzyce – mówił "Rz" gitarzysta Kirk Hammett, dziś jeden z największych wirtuozów gitary.

Płyty Metalliki eksplodowały buntem, złością, a jednocześnie emanowały siłą i dodawały rówieśnikom energii do życia. Dlatego stali się głosem pokolenia. "Black Album" z 1991 r. sprzedał się w 25 milionach egzemplarzy. Choć trudno powiedzieć o muzykach, że są kaznodziejami rocka jak Bono, nigdy nie chodziło im tylko o "sex, drugs and rock'n'roll": dobro i zło to ich główne tematy.

– Mój ojciec jest typowym przykładem irlandzkiego katolika, ja już nim nie jestem w tradycyjnym tego słowa znaczeniu – tłumaczył mi Hammett. – Ale może dlatego, że wychowałem się w rodzinie o religijnych korzeniach, wierzę w cud ludzkiego życia, w siłę wiary. Bez tego życie jest zwykłym przypadkiem, nie ma znaczenia, traci sens.

To dlatego teledyski Metalliki pokazują, jak kultura pop od dzieciństwa rujnuje nasze życie, oswaja z przemocą i złem. Skutki można obejrzeć w "Hero of the Day", gdzie nastoletni chłopak gnije w barłogu niczym w trumnie i gapi się w telewizor. Kiedy przychodzi jego dziewczyna, jest tylko szybki seks, a potem wódka i prochy, żeby zapomnieć. Oglądając "The Memory Remains", można pomyśleć, że muzycy niosą trumnę pierwszego basisty Cliffa Burtona, który zginął w wypadku samochodowym. Pogrzebową kołysankę zawodzi Marianne Faithfull – niegdyś piękna kochanka Micka Jaggera, teraz wyniszczona, cudem ocalała ofiara licznych nałogów. Najbardziej wstrząsający obraz pokazuje "Turn the Page". Oczami małej dziewczynki widzimy życie jej matki: prostytutki, która wieczorami wychodzi na drogę w oczekiwaniu na klientów i pada ofiarą przemocy.

Im większy był sukces Metalliki, tym większy zamęt w jej szeregach. W końcu James Hetfield pokazał prawdę o sobie w wideooklipie "Mama Said". To kontynuacja "Nocnego kowboja", opowieść o prostym chłopaku z prowincji, który zagubił się w wielkim mieście. Przejmujący film dokumentalny "Some Kind of Monster" powinien być pokazywany wszystkim marzącym o karierze pop lub szukającym u gwiazd wzorców do naśladowania. To zapis rozpadu grupy, która ze względu na tryb życia została ochrzczona Alcoholica. Zawiera autentyczne zdjęcia: Hetfield po kolejnej awanturze oświadcza, że musi iść na odwyk. Basista Jason Newstead nie kryje pogardy dla kolegów, krzyczy wściekle do kamery: "Jak można tworzyć zespół rockandrollowy i nie móc się dogadać!" i odchodzi na zawsze. Pierwszy gitarzysta Dave Mustaine, dziś lider Megadeth, płacze i wyznaje, że oddałby wszystko, byle tylko odwrócić bieg zdarzeń z początku lat 80., kiedy koledzy wyrzucili go z grupy za pijaństwo.

Metallica zatrzymała się o krok przed przepaścią tylko dlatego, że muzycy obiektywnie ocenili coraz gorsze relacje w zespole, frustracje i nałogi.

– To był dla nas ciężki czas. Dziś jest inaczej. James odstawił alkohol. Jesteśmy dla niego pełni uznania. Najważniejsze, że nie zamyka się w sobie, jest otwarty, cierpliwy. Pomagamy mu wrócić do normalnego świata, jesteśmy w stałym kontakcie – mówił Kirk Hammett przed premierą płyty "St Anger" w 2003 r., ostrej, pozbawionej typowych dla Metalliki solówek.

– Żaden z nas nie chciał realizować własnych ambicji kosztem kolegów – wyjaśniał Hammett. – Chcemy, by po latach znowu zobaczono w nas czterech lubiących się facetów, którzy w spontaniczny sposób nagrali nowy album. W takiej sytuacji każdy solowy popis niszczy poczucie wspólnoty.

Dziś James Hetfield przyznaje, że płyta dawała upust złym emocjom, ale dla wielu fanów okazała się zbyt męcząca. Dlatego, zanim zespół przystąpił do nagrania nowego albumu, w zeszłym roku przypomniał się fanom koncertami, podczas których grał swoje klasyczne dzieło "Master of Puppets". O nowej płycie wciąż wiadomo tylko, że wyprodukował ją słynny Rick Rubin i że ukaże się we wrześniu. Może w Chorzowie usłyszymy choć kilka kompozycji.

Metallica została założona w 1981 r. w Los Angeles przez Jamesa Hetfielda i Larsa Ulricha. Debiutowała w 1983 r., dając początek trash metalowi, odmianie heavy metalu. W 1986 r. w wypadku autokaru zginął basista zespołu Cliff Burton. Zastąpił go James Newsted, potem jego miejsce zajął Robert Trujillo.

Zespół ma na koncie m.in. nagranie albumu "S&M" wraz z Orkiestrą Symfoniczną San Francisco pod dyrekcją Michaela Kamena. Klasyczne wersje ich utworów wykonuje fiński kwartet Apocalyptica. Ostatnio powstała grupa Beattalica, który łączy kompozycje Amerykanów z przebojami The Beatles. Występ w Chorzowie 28 maja będzie ich siódmym koncertem w Polsce podczas szóstej wizyty. Bilety już wyprzedane.

Metallica ma do Polski sentyment, bo gdy nie była jeszcze popularna tak jak dziś, podczas pierwszej wizyty w 1987 r. publiczność przez dwa wieczory wypełniała katowicki Spodek. Muzycy uwielbiają naszą kuchnię. Gdy odlatują, na pokładzie prywatnego odrzutowca mają zapasy pierogów i bigosu.

W 1983 r. obudzili znudzony muzyczny świat trzęsieniem ziemi. Ich debiutancki album "Kill 'em All" brzmiał jak nacierający czołg – gitary Kirka Hammetta i śpiewającego Jamesa Hetfielda grały równocześnie ten sam riff, zaś perkusista Lars Urlich wybijał rytm jednocześnie na dwóch basowych bębnach. Okładka przedstawiająca młotek w kałuży krwi otwierała pierwszy rozdział opowieści o nowym zbuntowanym amerykańskim pokoleniu. Niby wszystko było OK. Młodzi nie pamiętali II wojny światowej ani konfliktu w Wietnamie, ale byli zarażeni frustracją rodziców, którzy wchodzili w dorosłe życie z marzeniami o hipisowskiej rewolucji, a kończyli, robiąc kasę i rozwodząc się.

Pozostało 83% artykułu
Kultura
Przemo Łukasik i Łukasz Zagała odebrali w Warszawie Nagrodę Honorowa SARP 2024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali