Miejsce koncertu prezentuje się wyjątkowo. Wybrano plac Teatralny, z jednej strony zamknięty pałacem Blanka, miejscem upamiętnionym bohaterską śmiercią Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, z drugiej zaś Teatrem Narodowym, monumentalnym, klasycystycznym dziełem Antonio Corazziego.
To tu stanąć ma ogromna scena, przez którą ma się przewinąć ponad dwustu artystów. Będzie też wielki panoramiczny ekran, na którym pokazana zostanie „Polska w trzech ekranach”. Film wyreżyserował Andrzej Stefan Kałuszko, uczeń Krzysztofa Zanussiego, Kazimierza Kutza i Krzysztofa Kieślowskiego, muzyką opatrzyli go Michał Loren oraz Mateusz Pospieszalski. O tym, że dzieło robi duże wrażenie, najlepiej świadczy fakt, że zawdzięczamy mu trzecie miejsce na targach Expo w Saragossie.
Melomanów w pełni powinien usatysfakcjonować program muzyczny. Zagrane zostaną kompozycje wybitne, poczynając od moniuszkowskiego mazura z ostatniego aktu „Strasznego dworu”, IX symfonią Beethovena (z opracowaną przez Pospieszalskiego „Odą do Radości” włącznie) kończąc. Frapująco zapowiada się kantata „Zwierciadło Europy”, napisane specjalnie na tę okazję dzieło Hadriana Filipa Tabęckiego. Przypomnijmy, Tąbecki w ostatniej dekadzie wsławił się czterema oratoriami – „Mszą polską wg x. Jana Twardowskiego”, „Kantatą – Pieśnią świata”, „Misterium Iniquitatis” oraz „Quem Quaeritis – Misterium Drogi Krzyżowej”.
O jakość wykonania nie ma się co martwić. Chór i Orkiestra Filharmonii Narodowej w Warszawie nie zwykły zawodzić. Czuwać będzie trzech dyrygentów – renomowany, najbardziej w środowisku aktywny Antoni Wit, Krzysztof Urbański oraz Radosław Kiszewski. Ale i tak oczy większości zwrócą się na oryginalnie dobranych solistów. Ponadczterooktawowy głos Janusza Radka pasuje zarówno do intymnych spotkań z poezją, jak i wystawianych na deskach teatrów musicalowych kanonów. Sprawdził się przy okazji repertuaru Presleya, Niemena czy Grzegorza Ciechowskiego. Maciej Miecznikowski to wbrew pozorom nie tylko pełen przebieranek i amatorów telewizyjny teleturniej czy wątpliwej jakości festiwale. Teraz będzie miał okazję skorzystać z operowego wykształcenia.
Za największą niespodziankę uznać zaś należy zaproszenie Jennifer Rush. Amerykańska piosenkarka głos ma bez wątpienia piękny, jak na córkę pianistki i śpiewaka operowego, a nie gwiazdkę pop przystało. Bez problemu wytrzymał konfrontację z José Carrerasem i Placido Domingo. Tyle że jego właścicielce do dziś nie wydano w ojczystych Stanach Zjednoczonych większości płyt, a reszta świata pamięta jedynie kapitalną balladę „The Power of Love”. Na placu Teatralnym Rush zaprezentuje również pięć innych piosenek.