Orkiestra robotów

Pat Metheny zaprezentował artystycznie wybitny projekt grając równocześnie na kilkudziesięciu instrumentach

Publikacja: 02.03.2010 01:09

Pat Metheny z orkiestrionem

Pat Metheny z orkiestrionem

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Kto nie widział na żywo, jak gra na swoim wielkim orkiestrionie, nie uwierzy, że to w ogóle możliwe. – Jeszcze sześć tygodni temu nie byłem pewien, co z tego wyjdzie – wyznał artysta, który ćwierć wieku temu zagrał po raz pierwszy w Polsce właśnie w Sali Kongresowej. Wtedy towarzyszyła mu Pat Metheny Group, wczoraj kilkadziesiąt instrumentów sterowanych elektronicznie z jego gitary.

Pierwsze trzy utwory zagrał zupełnie sam zmieniając gitary i nastroje. Ileż najróżniejszych dźwięków potrafi wyczarować z sześciu strun.

Kolejny utwór zagrał z malutkim robotem, który napędzał cztery talerzyki. Ale to wystarczyło, żeby zbudować intensywny podkład rytmiczny. – To jest Mr. Finger, przez niego komunikuję się z całym zestawem instrumentów, które stoją wokół mnie – powiedział później gitarzysta.

Ten zestaw był najpierw przykryty tkaniną, a kiedy Metheny zaintonował temat z albumu „Orchestrion” zasłona spadła i przez salę przeszedł okrzyk podziwu.

Okazało się wtedy, jak skomplikowane są to urządzenia. Bębny, kotły i czynele zawieszone były na ponad dwudziestu stelażach, po bokach stały tajemnicze komody z butelkami wypełnionymi mętną cieczą. Długo nie mogłem dojść, jakie dźwięki wydawały, dopóki nie zagrały same. Przypominały organy, ale bliższe byłoby porównanie do efektu dmuchania w butelkę.

Pat uruchamiał roboty po kolei, aż stworzył prawdziwą ścianę dźwięków przewyższającą intensywnością Pat Metheny Group. Kiedy zagrały wszystkie razem, były to najbardziej ekscytujące momenty wieczoru. Trzeba wielkiej wyobraźni, by zaaranżować taką muzykę, i sprawności, by opanować wszystkie instrumenty.

Prawdziwym sprawdzianem, co Pat potrafi zrobić z orkiestrionem, były dwa improwizowane utwory, jeden całkowicie free, drugi bardziej melodyjny. Ten pierwszy był znacznie ciekawszy. Orkiestrion stał się wówczas sprzymierzeńcem artysty, jakby sam zachęcał do rozwijania niczym nieskrępowanych muzycznych wizji.

Publiczność przyjęła gitarzystę entuzjastycznie. Występując z orkiestrionem, Pat Metheny zrealizował dziecięce marzenie w wielkim stylu. Takiego koncertu nikt przed nim nie zagrał. Muzyk pokazał, że nawet razem z robotami tworzy urokliwe melodie.

Kto nie widział na żywo, jak gra na swoim wielkim orkiestrionie, nie uwierzy, że to w ogóle możliwe. – Jeszcze sześć tygodni temu nie byłem pewien, co z tego wyjdzie – wyznał artysta, który ćwierć wieku temu zagrał po raz pierwszy w Polsce właśnie w Sali Kongresowej. Wtedy towarzyszyła mu Pat Metheny Group, wczoraj kilkadziesiąt instrumentów sterowanych elektronicznie z jego gitary.

Pierwsze trzy utwory zagrał zupełnie sam zmieniając gitary i nastroje. Ileż najróżniejszych dźwięków potrafi wyczarować z sześciu strun.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"