– Komponował tylko wtedy, gdy odzywał się w nim wewnętrzny imperatyw – opowiada Wojciech Maciejewski, brat Romana. – Muzyki nie traktował zawodowo, nie nastawiał się na zarobkowanie nią. Bywało, że gotowy utwór wykonywał, ale nie każdy. I na ogół nie czynił starań, by go upowszechnić.
Urodził się 28 lutego 1910 r. w Berlinie. Dziewięć lat później Maciejewscy wrócili do niepodległej Polski i zamieszkali w Lesznie. Tam Roman chodził do gimnazjum, grywał do mszy oraz improwizował na organach w kościele farnym.
Kiedy przyjechał na studia do warszawskiego konserwatorium, szybko poznano się na jego talencie. Dyrygował swoimi utworami wykonywanymi przez studencki chór. Występował jako pianista.
W 1933 r. pojechał na stypendium do Paryża, gdzie wiódł burzliwe życie wśród tamtejszej cyganerii.
Z Francji udał się do Anglii, bo słynny choreograf Kurt Jooss poprosił go o muzykę dla swego zespołu. Poznał w nim i wkrótce poślubił szwedzką tancerkę. Latem 1939 r. młoda para wyruszyła w podróż do Szwecji, wojna przedłużyła pobyt na kilka lat, ale Maciejewski poznał Ingmara Bergmana i pisywał muzykę do jego spektakli teatralnych.