Muzyka rozproszona w podróżach

Roman Maciejewski - urodził się w 100 lat po Fryderyku Chopinie i jak on mógł być sławny. Nigdy jednak nie zabiegał o uznanie

Publikacja: 29.04.2010 10:46

Roman Maciejewski z Grażyną Bacewicz w Warszawie, początek lat 30.

Roman Maciejewski z Grażyną Bacewicz w Warszawie, początek lat 30.

Foto: Muzeum Okręgowe w Lesznie

– Komponował tylko wtedy, gdy odzywał się w nim wewnętrzny imperatyw – opowiada Wojciech Maciejewski, brat Romana. – Muzyki nie traktował zawodowo, nie nastawiał się na zarobkowanie nią. Bywało, że gotowy utwór wykonywał, ale nie każdy. I na ogół nie czynił starań, by go upowszechnić.

Urodził się 28 lutego 1910 r. w Berlinie. Dziewięć lat później Maciejewscy wrócili do niepodległej Polski i zamieszkali w Lesznie. Tam Roman chodził do gimnazjum, grywał do mszy oraz improwizował na organach w kościele farnym.

Kiedy przyjechał na studia do warszawskiego konserwatorium, szybko poznano się na jego talencie. Dyrygował swoimi utworami wykonywanymi przez studencki chór. Występował jako pianista.

W 1933 r. pojechał na stypendium do Paryża, gdzie wiódł burzliwe życie wśród tamtejszej cyganerii.

Z Francji udał się do Anglii, bo słynny choreograf Kurt Jooss poprosił go o muzykę dla swego zespołu. Poznał w nim i wkrótce poślubił szwedzką tancerkę. Latem 1939 r. młoda para wyruszyła w podróż do Szwecji, wojna przedłużyła pobyt na kilka lat, ale Maciejewski poznał Ingmara Bergmana i pisywał muzykę do jego spektakli teatralnych.

Życiowy przełom spowodowała przewlekła choroba, dwie operacje żołądka nie poprawiły jego stanu zdrowia. W końcu wyleczył się sam, przechodząc na wegetarianizm. Po wojnie rozwiódł się i pojechał do Ameryki, Artur Rubinstein załatwił mu kontrakt w wytwórni Metro-Goldwyn-Meyer, ale on wybrał posadę organisty w kościele w Los Angeles. Potem mieszkał też na Wyspach Kanaryjskich, wędrował po Afryce, aż w 1976 r. osiadł w Göteborgu. Tam zmarł 30 kwietnia 1998 r.

Jedynym utworem, do którego przywiązywał szczególną wagę, było „Requiem” poświęcone ofiarom wojny wszech czasów. Pracę zaczął jeszcze w Szwecji, ukończył po kilkunastu latach w Stanach. Dzieło wielkich rozmiarów (ponad dwie godziny muzyki) dopiero jednak w ostatnich latach zaczyna stale gościć na estradach. Cechuje je klarowność narracji, zwiewność orkiestrowej faktury, są też piękne partie chóralne oraz umiejętne łączenie tradycji z nowoczesnością.

W ocalonej po licznych wędrówkach spuściźnie Romana Maciejewskiego szczególną pozycję zajmują też fortepianowe mazurki, których zachowało się około 50. – Tylko trzech kompozytorów w historii potrafiło tworzyć mazurki będące prawdziwymi dziełami sztuki, nie tylko błahymi tańcami czy salonowymi pastiszami folkloru – mówi pianista i pedagog Michał Wesołowski od lat mieszkający w Szwecji. – Byli to Chopin, Szymanowski i Maciejewski.

Był dobrym pianistą i sporo koncertował w latach 30. czy w Szwecji. Z tego okresu pochodzi Allegro Concertante na fortepian i orkiestrę. Pierwszym wykonawcą tego jednoczęściowego koncertu fortepianowego był w 1945 r. kompozytor i – jak napisała wówczas jedna z göteborskich gazet – „całość była porywająca i pełna rozmachu”. Maciejewskiego pochłonęła już wtedy idea „Requiem” i o ten utwór nie zadbał należycie.

Festiwal Probaltica od kilku lat interesuje się twórczością Romana Maciejewskiego. Wydarzeniem edycji w 2006 r. stało się wykonanie – w Toruniu i w Warszawie – „Requiem”. Przygotował je Tadeusz Wojciechowski z litewsko-szwedzko-estońsko-polskim kwartetem śpiewaków i Europejską Orkiestrą Symfoniczną „Probaltica”. Dla tej imprezy, która stara się zbliżać ku sobie sztukę krajów bałtyckich, polski kompozytor, który tyle lat przeżył w Szwecji, wydaje się bohaterem wprost idealnym.

– Komponował tylko wtedy, gdy odzywał się w nim wewnętrzny imperatyw – opowiada Wojciech Maciejewski, brat Romana. – Muzyki nie traktował zawodowo, nie nastawiał się na zarobkowanie nią. Bywało, że gotowy utwór wykonywał, ale nie każdy. I na ogół nie czynił starań, by go upowszechnić.

Urodził się 28 lutego 1910 r. w Berlinie. Dziewięć lat później Maciejewscy wrócili do niepodległej Polski i zamieszkali w Lesznie. Tam Roman chodził do gimnazjum, grywał do mszy oraz improwizował na organach w kościele farnym.

Pozostało 85% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"