Zdarza się, że solowe albumy kończą działalność zespołów.
– Życie pisze różne scenariusze, ale grupa istnieje, tylko zrobiliśmy sobie przerwę – mówi "Rz" Robert Gawliński. – Mamy prawo od siebie odpocząć, a ja chciałem pograć inną muzykę.
Najważniejsza kompozycja na nowej płycie to "Grzesznicy". Gawliński powraca do dzielnicy dzieciństwa – na Grochów.
"To miejsce dla mnie magiczne. Wychowywałem się niedaleko Jeziorka Kamionkowskiego przy parku Skaryszewskim. Ledwie trzy przystanki od centrum Warszawy, a czułem się jak w lesie, gdzie są łąki, skały, iglaki, świerki, dęby. Jeździłem na rowerze. Gdy było gorąco – wskakiwałem do wody, "na bombę". Pływałem albo brałem kajak. Spotykałem się z dziewczynami. Organizowaliśmy pikniki. Szliśmy na dobre lody na Saską Kępę. Jeśli pojawiał się alkohol – piliśmy delikatne białe wina, Closterkellera. Dyskutowaliśmy. Filozofowaliśmy".
[srodtytul] Jak na wsi [/srodtytul]