L.U.C PyyKyCyKyTyPff - płyta bez instrumentów

L.U.C znów opowiada o Polakach. Gorzko, trafnie, bez obłudy. Nokautuje naszą megalomanię

Publikacja: 23.11.2010 01:16

L.U.C PyyKyCyKyTyPff - płyta bez instrumentów

Foto: Materiały Promocyjne

L.U.C – awangardowy producent muzyczny z Wrocławia, autor niszowych projektów, ale także głośnego albumu „39/89 Zrozumieć Polskę” z archiwalnymi nagraniami z czasów wojny i PRL, teraz zajął się Polską współczesną. Na poprzednich płytach badał naszą ponurą mentalność i krwawą historię, a na „PyyKyCyKyTyPff” mówi, jacy jesteśmy dziś.

Robi to z polotem i dystansem, jakiego nie przejawiają dyżurni komentatorzy wizytujący programy telewizyjne i radiowe. Bije ich na głowę także błyskotliwością i ironią. A jeśli komuś mało, to jeszcze niezły z niego poeta, nowoczesny i bezkompromisowy.

Niczym zapalony majsterkowicz wykręca słowa, przesuwa akcenty, jedne sylaby rozłącza, inne ze sobą skleja. Czuć w tej językowej grze wielką pracowitość i potrzebę znalezienia nowego sposobu na opisanie świata. L.U.C stworzył gramatyczne science fiction: nowomowę, która pozwala nazywać rzeczy po imieniu.

W dwóch otwierających kompozycjach nie pada ani jedno słowo. Tak zaczyna się wspaniała iluzja: na całej płycie nie słychać żadnego instrumentu. Wszystkie dźwięki to modulacje głosu L.U.C-a poddane technologicznej obróbce. Minimalistyczne i sterylne szumy w tle albo mocne, wyraziste bity towarzyszą oryginalnym wersom. To sztuka beatboksu i rapowania w indywidualnym wydaniu.

„Wywijam językiem niczym ogonem krokodyl, wymijam etykie ty, powracam jak żałoby, regularne prądy” – tak L.U.C przedstawia się w „Przebudzeniu” i wymierza pierwszy cios: „wczoraj powstanie dziś w Afganistanie bomby/ hełm pęka znowu wstęga/ nienawidzę, a zarazem kocham ten kraj/ wącham podziwiam w talentach/ wstydzę szydzę, gdy dla centa załatwia ci weekend w apartamentach z widokiem na pogrzeb prezydenta”.

W następnym utworze rozlicza polityków, którzy lekceważą kulturę: „zrób Pan coś z tym Panie Buzku czy Tusku/ 0 % na sztukę to nie kwestia gustu / tu to jak aktorka porno bez biustu/ co miesiąc topicie dwustu artystów u stóp/ a potem dziw że Chopin zmarł po francusku”.

Wspólnie z Abradabem żartują z analogowego anachronizmu Poczty Polskiej: „Czy ta awizokolejka to deja vu czy znów Poczta dnia mnie pozbawi/ czy papierowy system znów się z nami bawi”. A w duecie z Vieniem punktują polski sentymentalizm uprawiany nad kieliszkiem: „nie mamy sił? Problem jest gdzie indziej/ znów ktoś naszczał na klatce i w windzie/ z ćwiartką czekamy aż zbawienie przyjdzie/ rozkosz czerpiemy tylko w cudzej krzywdzie i tylko wiemy że należy czekać/ na czyją wojnę trza będzie jechać”.

„PyyKyCyKyTyPff” zamyka pointa doskonale oddająca impas, w jakim znaleźli się ludzie na całym świecie, a twórcy w szczególności: „wszystko już powiedziano i zagrano nano watorstkość nie ma witamin/ od kilkunastu lat kopiujemy się jak testy na egzamin/plagiaty jak nieszczęścia maszerują parami/ cywilizacjo zamilcz”.

Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady