Talent pozwala tym muzykom zagrać wszystko to, co chcą, więc skwapliwie z tego korzystają. Dlatego w piątek w Powiększeniu należy się spodziewać natłoku różnorodnych dźwięków z gatunku elektroniki.
W składzie formacji znajdziemy Michała Skroka, Tomasza Ziętka, Krystiana Wołowskiego i Jacka Frąsia. Kto prześledzi kariery poszczególnych muzyków, dojdzie do wniosku, że między ich gustami nie można znaleźć wspólnego mianownika. Bo gdzie wyrafinowany, syntetyczny pop Ziętkowego Loco Star, a gdzie prowokacyjny, jadowity rock Frąsiowego Cool Kids Of Death? A jeszcze między tym wszystkim musi się odnaleźć Skrok (znany jako Bunio), miłośnik awangardowego hip-hopu, nowoczesnego, improwizowanego jazzu i brudnego lo-fi.
To, co nigdy nie mogłoby się udać na serio, ma jednak rację bytu przy nieco ironicznym podejściu do muzyki. Zgryw towarzyszył panom już przy wymyślaniu nawiązującej do podstawowego atrybutu męskości nazwy. Zespół – było nie było na dorobku – celował w napompowany testosteronem image zblazowanych i ekstrawaganckich gwiazdorów rocka. Śmiało pogrywał sobie z popkulturą, afiszując się na wielu wideoklipach, okładkach magazynów, dorabiając się trasy z Gabą Kulką i Czesławem Mozilem, a nawet rysowanego przez Jakuba Rebelkę komiksu na swój temat.
D4D nigdy jednak nie był odpowiednikiem komediowej formacji Big Cyc, pretenduje raczej do miana przykutego do komputerów, samplerów i syntezatorów Mitch & Mitch. Niedawno wydany, piąty w dorobku, krążek „Who’s Afraid of” to repertuar wyzbyty piętna polskiej produkcji. Obsceniczne, abstrakcyjne, a zarazem po punkowemu zadziorne brzmienie robi wrażenie. Zaśpiewy utrzymane w konwencji lat 80. ubiegłego wieku, chroboczący dancehall, a do tego dodane momenty, które nie raziłyby nawet na najnowszej płycie Jamiego Lidella.
Rezerwacja miejsca na piątek w klubie Powiększenie jest zatem obowiązkowa.