Amy Winehouse nie żyje. Czy stanie się legendą

Amy Winehouse była pierwszą w tym stuleciu wokalistką, która wyśpiewała prawdę o swoim życiu

Aktualizacja: 26.07.2011 10:01 Publikacja: 24.07.2011 18:42

Amy Winehouse nie żyje. Czy stanie się legendą

Foto: ROL

Amy Winehouse zmarła w sobotę w swoim mieszkaniu na północy Londynu. Miała 27 lat. Okolice jej domu otoczył policyjny kordon, od soboty ludzie zostawiają tam kwiaty i znicze. Policja poinformowała, że przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok, a pogłoski o przedawkowaniu narkotyków przez wokalistkę są przedwczesne.

W zeszłym miesiącu Amy Winehouse miała rozpocząć pierwsze od dawna europejskie tournee. Na 30 lipca zapowiedziano jej koncert w Bydgoszczy. Jednak po nieudanym występie w Belgradzie, gdzie była nietrzeźwa, fałszowała i przerywała utwory, trasę odwołano. Menedżerowie artystki oświadczyli, że zrobią wszystko, by pomóc jej wrócić do zdrowia. Winehouse była uzależniona od alkoholu i narkotyków.

"Chcą mnie wysłać na odwyk, a ja im na to: nie, nie, nie" – od tych słów w 2006 roku zaczęła się jej kariera. Piosenka "Rehab" była wyznaniem krnąbrnej dziewczyny, która opiera się woli menedżerów i rodziny, woli żyć po swojemu. Bardziej niż leczeniem była wówczas pochłonięta miłością do swego męża Blake'a Fieldera-Civila, także narkomana, który trafił do więzienia za napaść.

Policja wciąż odmawia informacji na temat przyczyny śmierci 27-letniej wokalistki. Jednak związany z MTV Danny Panthaki podał informacje, że Amy przedawkowała ecstasy.

Utwór był przewrotny – Amy śpiewała o dręczącym ją nałogu do niewinnej melodii. "Rehab" stał się wielkim przebojem: hipnotyzował chwytliwy refren, ale przede wszystkim głos wokalistki – rozwibrowany, niesforny, wymykający się staromodnej aranżacji. W innych piosenkach przypominał krzyk albo szloch. Było słychać, że Winehouse balansuje na krawędzi.

Miała już za sobą debiut płytowy – w 2003 r. ukazał się inspirowany jazzem album "Frank", nie mniej intrygujący niż wyprodukowany przez Marka Ronsona soulowy "Back to Black", z którego pochodził "Rehab". Ale świat dostrzegł Amy, dopiero gdy zaśpiewała o piciu i ćpaniu. Utwory z jej drugiego krążka były przesycone bólem i melancholią. Tytuł płyty znaczy: "powrót do ciemności". W krainie depresji była nieraz.

Głos z ciemności

Jako pierwsza w XXI wieku śpiewała prawdę o sobie. Od 30 lat w muzyce rozrywkowej dominowały piosenkarki skupiające się na prowokowaniu, jak Madonna, albo popisujące się głosem – jak Whitney.

Ona była inna, przypominała dawne diwy jazzu i soulu – kobiety udręczone, w głębi duszy samotne i smutne. Najbardziej zbliżyła się do nich w przejmującej balladzie "Love Is a Loosing Game". Rozumiała, że miłość jest wielkim ryzykiem, i czuła się skazana na porażkę. Kilkadziesiąt lat wcześniej Billie Holiday śpiewała, że miłość to ogień, który przyciąga głupców, biegnących ku niemu na pewną śmierć. Winehouse miała talent podobnej klasy: umiała wypełnić utwory uczuciami, doskonale interpretowała także cudze teksty, sile jej interpretacji trudno się oprzeć.

Jej album "Back to Black" utrzymywał się na topie przez ponad rok. Jako pierwsza brytyjska artystka zdobyła pięć nagród Grammy, ale nie mogła ich odebrać osobiście, bo nie otrzymała amerykańskiej wizy. Czekała na werdykt w Londynie. Zdjęcia roześmianej artystki tulącej mamę były chyba jedyną prezentowaną w mediach radosną chwilą jej życia.

Odkąd świat dowiedział się o jej istnieniu, dziennikarze brukowców i paparazzi detalicznie dokumentowali jej samobójczy tryb życia: palenie cracku, stany zamroczenia, nocne maratony po klubach Londynu, poranki na chodniku. Wychudzone, posiniaczone ciało młodej kobiety stało się perwersyjną ikoną tabloidów. Wreszcie sąd zakazał fotoreporterom zbliżać się do niej. Z dziewczyny brawurowo tańczącej na linie stała się kobietą upadłą. Współczucie opinii publicznej słabło. Była na dnie zbyt długo, ballada o zamroczonej Amy stała się nudna.

Janis, Kurt, Amy

Wcześniej jednak Winehouse wywołała lawinę: przywróciła zainteresowanie tradycyjnym soulem, inne wokalistki – Adele czy Duffy – poszły w jej ślady. Młode dziewczyny pokochały stroje retro: sukienki w grochy, balerinki, kokardy, a przede wszystkim uczesanie na ul – potężną plątaninę włosów wyrastającą z głowy jak kolumna. Takiej modowej idolki nie było od wczesnych lat 80., gdy nastolatki oszalały na punkcie pociętych koronek i uwidocznionych staników lansowanych przez Madonnę. Królowa popu słynąca z trzeźwości i wyrachowania chciała skandalu, Winehouse – przeciwnie, nosiła się jak grzeczna dziewczynka, choć życie wymykało jej się z rąk.

Zmarła w wieku 27 lat jak Janis Joplin, Kurt Cobain, Jim Morrison i Jimi Hendrix. Ich przedwczesne odejście stało się fundamentem nieśmiertelnej legendy. Nie wiadomo, czy podobnie będzie z Winehouse. Rzeczywistość przyspieszyła. Te same media, które bezlitośnie obserwowały jej tragedię, teraz podejmą się lamentu, ale będzie trwał, dopóki nie pojawi się bardziej atrakcyjny news.

Śmierć Michaela Jacksona przed dwoma laty, przyjęta niemal histerycznie, nie przyczyniła się do większego poszanowania jego muzyki i nie zatarła jego wizerunku jako monstrum o wybielonej twarzy. Dorobek artystyczny Amy jest znacznie mniejszy, to zaledwie kilka zarejestrowanych występów, około 30 piosenek (ostatnią nagrała na płytę Tony'ego Bennetta, premiera we wrześniu) oraz okolicznościowe covery, w tym umieszczony niespełna rok temu na jubileuszowej płycie Quincy'ego Jonesa utwór "It's My Party" z refrenem: "To moja impreza, będę płakać, ile mi się podoba". Winehouse raz jeszcze z dziewczęcym urokiem wyjawiła swoją rozpacz.

Opinie dla "Rz"

Maciej Maleńczuk

|

muzyk, lider Psychodancingu

Jestem fanem Amy Winehouse... Jestem fanem byłej Amy Winehouse. I wolałem naćpaną Amy tysiąc razy bardziej niż szwedzką gimnastykę w wykonaniu Madonny albo Lady Gagi. W Polsce nie ma nawet ćwierci takiej wokalistki, bo nasze piosenkarki nie dają sobie rady bez stylistów i specjalistów od chodzenia.

Śmierć Amy przeraziła mnie również dlatego, że w polskim Internecie przeczytałem: "O co ten hałas?! Odeszła tylko Żydówka i do tego ćpunka! Przecież to nie był dobry przykład dla młodzieży!".

Amy była ćpunką i może tylko ze względu na muzykę miała szansę zaistnieć we wspaniały sposób. Ale jeśli są takie wpisy w Internecie, to nasz naród nie jest wart pół paznokcia Winehouse.


Muniek Staszczyk

|

lider T.Love

Niepotrzebna śmierć. Od lat nie działo się nic specjalnego w brytyjskiej muzyce, a tym bardziej w amerykańskim popie, a ona miała "groove" w stylu najlepszych płyt wytwórni Motown z lat 60. i 70., które uwielbiam.

Trochę się na jej muzykę spóźniłem. Myślałem, że to kolejna plastikowa gwiazdka r'n'b, których nie lubię, również dlatego, że chętnie kopiują je polskie wokalistki. Na szczęście płytę "Back to Black" dał mi Jan Benedyk. I była to dla mnie rewelacja. Odkrycie.

Pochylając jednak głowę przed Winehouse i jej śmiercią, pamiętajmy o skali dorobku. Nagrała tak naprawdę jedną płytę. Na pewno nie była kimś o formacie Jimiego Hendriksa albo Jima Morrisona. A jednak będzie jej brak. Mogła jeszcze tyle zrobić. Miała tylko 27 lat.

Amy Winehouse zmarła w sobotę w swoim mieszkaniu na północy Londynu. Miała 27 lat. Okolice jej domu otoczył policyjny kordon, od soboty ludzie zostawiają tam kwiaty i znicze. Policja poinformowała, że przyczynę śmierci wyjaśni sekcja zwłok, a pogłoski o przedawkowaniu narkotyków przez wokalistkę są przedwczesne.

W zeszłym miesiącu Amy Winehouse miała rozpocząć pierwsze od dawna europejskie tournee. Na 30 lipca zapowiedziano jej koncert w Bydgoszczy. Jednak po nieudanym występie w Belgradzie, gdzie była nietrzeźwa, fałszowała i przerywała utwory, trasę odwołano. Menedżerowie artystki oświadczyli, że zrobią wszystko, by pomóc jej wrócić do zdrowia. Winehouse była uzależniona od alkoholu i narkotyków.

Pozostało 90% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"