– Zanim powstał ruch „Okupuj Wall Street", nie mówiło się, że bankowe malwersacje to po prostu złodziejstwo i cios wymierzony w serce Ameryki – uważa Springsteen. – Nikt nie chciał też rozmawiać o postępującym rozwarstwieniu społecznym. Teraz publiczna debata się zmienia.
Muzyczna amunicja
Springsteen to bodaj ostatnia amerykańska gwiazda, która czuje się sumieniem narodu. Kiedy w lutym przyleciał do Paryża, by promować swój nowy album „Wrecking Ball", nie krył oburzenia. Grzmiał niczym kaznodzieja. W imieniu milionów rodaków mówił prosto i szczerze o tym, że czują się oszukani.
– Przez całe życie sprawdzam, jak bardzo amerykańska rzeczywistość różni się od amerykańskiego snu – mówił w Paryżu. – Kryzys i to, co się stało w jego rezultacie w naszym kraju, to wielkie zło. Postawa ludzi, którzy je spowodowali, jest niepatriotyczna. I co gorsza, nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Stąd bierze się moja złość i wściekłość: moja krytyka i ostre pytania, na które żądam odpowiedzi.
Tytuł nowego albumu – „Dywersyjna siła" – sprowokował dziennikarzy do pytania, czy Springsteen nie chce stanąć na czele zbrojnego powstania wymierzonego w finansowe elity. Bard zaśmiał się i powiedział, że woli dostarczać amunicji w... postaci piosenek zainspirowanych pieśniami z okresu wojny secesyjnej i buntowniczymi irlandzkimi songami.
Bezrobocie ojca
Tworzenie albumu zaczął od opisania „faceta, który nosi krawat", a pierwszy przebój z płyty – „We Take Care Of Our Own" – portretuje w dramatyczny, patetyczny wręcz sposób sytuację Amerykanów jako czas bezkrólewia. Boss śpiewa, że „kawaleria została w domu", znikąd nie można oczekiwać pomocy, dlatego obywatele muszą jeszcze raz wziąć sprawy w swoje ręce.