Za sprawą działań naszego resortu rolnictwa (paradoksalnie odpowiedzialnego za humanitarną ochronę zwierząt) rozwinął się w Polsce niepostrzeżenie spory przemysł produkcji mięsa z uboju rytualnego (ponad 20 rzeźni). Jest to ewidentne pogwałcenie artykułu 34 ustęp 1 ustawy ochronie zwierząt, który stanowi, że Zwierzę kręgowe w ubojni może zostać uśmiercone tylko po uprzednim pozbawieniu świadomości. Odpowiedzialny za to bezprawie jest były minister rolnictwa Wojciech Olejniczak, który w 2004 r. poczuł się upoważniony do wydania sprzecznego z ustawą rozporządzenia i „zadekretował" wyjęcie uboju rytualnego spod działania art. 34 ustawy. Jeżeli ustawa mówi „tylko", to żadnemu ministrowi nie wolno zarządzać „nie tylko". Trudno to określić inaczej niż legislacyjne łobuzerstwo, które w Polsce jest najwyraźniej bezkarne – p. Olejniczak ma się równie dobrze jak ubój rytualny, a nasz resort rolnictwa ma prawo w głębokim poważaniu. Zapytany o komentarz po wstrząsającym reportażu TVN 24 "Fakty o uboju rytualnym" obecny szef tego resortu Marek Sawicki odpowiedział krótko i szczerze: „humanitaryzm jest dla humanistów".
Dyskusja i krytyka uboju rytualnego jest skutecznie utrudniana jako próba dyskryminacji religijnej oraz zaciemniona przez propagandę, jakoby ubój rytualny miał być motywowany troską o zabijane zwierzę a nawet bardziej humanitarny niż ubój zaczynający się od pozbawienia świadomości.
W przeszłości teza ta, chociaż sprzeczna ze zdrowym rozsądkiem, mogła być jakoś usprawiedliwiona kombinacją niewiedzy i religijnego zaślepienia oraz tym, że zwykły ubój nie był uregulowany i bywał okrutny. W obecnym stanie wiedzy teza ta jest kłamstwem cynicznie wrzucanym do publicznej dyskusji jako werbalna przeciwwaga faktów. Przyznał to na łamach The Jewish Chronicle G. Alderman, kiedy w 2009 roku po zalegalizowaniu przez Europejski Parlament szechity zachwycał się zwycięstwem żydowskich organizacji (Europejski Kongres Żydów, Konferencja Europejskich Rabinów i Shechita UK) nad obrońcami zwierząt: „Obrona szechity była i zawsze będzie problemem politycznym, a nie naukowym. Na każdy »naukowy« argument podnoszony przez FAWC [Rada ds. Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich] dostarczyliśmy autorytatywnego przeciw-argumentu".
Kilka lat temu PETA, znana amerykańska organizacja obrońców zwierząt, ujawniła makabryczne praktyki (zdarzające się w innych koszernych rzeźniach) wyszarpywania tchawic i przełyków przytomnym jeszcze krowom w rytualnych rzeźniach w stanie Iowa, czyli niesławnych Agriprocessors braci Rubaszkin z Brooklynu. Mimo to prominentni amerykańscy rabini (Menachem Genack i Chaim Kohn) mieli czelność twierdzić, że szalejące z bólu i walące głowami o ściany krowy nic nie czuły. Sądząc z reakcji Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha na wspomniany reportaż TVN 24, byłby on podobnego zdania – ciach po gardle i nie ma problemu, jak to beztrosko pokazał na swojej szyi.
W rzeczywistości kolejne obszerne raporty potwierdziły to, co jest oczywiste na zdrowy rozsądek, tzn. że ubój przez podrzynanie gardła i wykrwawianie bez pozbawienia świadomości jest wysoce niehumanitarny. W 2003 roku ukazał się raport Rady ds. Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich (FAWC), zespołu doradczego przy brytyjskim Ministerstwie Środowiska, Żywności i Spraw Wiejskich; w 2004 roku raport Europejskiego Urzędu Bezpieczeństwa żywności (EFSA-Q-2003-093); a w 2010 – raport z interdyscyplinarnego projektu Dialrel (2006 - 2010). Raporty te, przygotowane przez międzynarodowe grupy ekspertów, są w zasadniczych punktach całkowicie zbieżne.
Po pierwsze, unieruchomienie ofiar, zwłaszcza krów, do podcięcia gardła jest technicznie trudne, powoduje dodatkowy dystres i w praktyce produkcyjnej często uszkodzenia ciała. Każde unieruchomienie w sytuacji zagrożenia, które zwierzęta dobrze wyczuwają, jest stresujące. Nawet przy stosunkowo mniej stresującym unieruchomieniu w pozycji stojącej duże krowy i byki ściskane są za mocno, a małe krowy i cielęta za słabo i mogą się szarpać. Szeroko stosowane obecnie również w Polsce (ale zabronione w Danii i Wielkiej Brytanii) są klatki ubojowe, które przekręcają się razem z ofiarą na bok i do góry nogami, co ułatwia rzezakowi cięcie, ale potem ułatwia też wlewanie się krwi i zawartości żołądka do przeciętej tchawicy.